Dziecko, które dodaje skrzydeł, i rak, który je zabiera. Pani Katarzyna przestała się leczyć, żeby urodzić, ale teraz nie przestaje walczyć, żeby dalej żyć. Boska Mama - tak mówią o takich jak ona. I pomagają z całych sił.
Katarzyna Boodie z Wrocławia walczy z nowotworem piersi od dwóch lat. O tym, że ma raka, dowiedziała się w dziewiątym tygodniu ciąży.
- Konsultowałam to z kilkoma lekarzami. Usłyszałam, że musimy zdecydować, albo jest pani w ciąży, albo leczy się onkologicznie - wspomina Katarzyna Boodie.
Lek nieprzyjazny dla ciąży
Matka chciała się leczyć onkologicznie, ale w pierwszej kolejności chciała urodzić. Problemem była jednak herceptyna - lek na raka, który powinna przyjąć, a który mógłby zaszkodzić oczekiwanemu dziecku.
- Gdy mi lekarze powiedzieli, że mogą mnie leczyć, tylko bez herceptyny, byłam zdecydowana - mówi pani Katarzyna.
Herceptynę pani Katarzyna wzięła z kilkumiesięcznym opóźnieniem - po urodzeniu Jasona. Brała rok, skończyła miesiąc temu, i poszła zrobić badania.
- Okazało się, że mam przerzuty do lewego płuca i do węzłów chłonnych podostrogowych, i że choroba wróciła bardzo aktywnie. W tym momencie lek, który miał mi pomóc, nie spełnił do końca swojej roli - tłumaczy.
Jedna dawka za 20 tysięcy złotych
Czy herceptyna by pomogła, gdyby pani Katarzyna wzięła go wcześniej? Tego już się nie dowiemy. Najważniejsze, że synek żyje i jest zdrowy. Lekarze dalej walczą o matkę. W tym stanie może jej pomóc lek, który niestety nie jest refundowany.
- To jest lek, który ma największe szanse spowodować regresję choroby, czyli zmniejszenie zmian, które u niej wystąpiły; daje największe szanse na powodzenie leczenia - informuje onkolog Aleksandra Łacko z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Pani Kasia lek będzie musiała przyjmować co trzy tygodnie przez co najmniej pół roku. Jedna dawka kosztuje dwadzieścia tysięcy złotych.
Pieniądze zbierają fundacje Omeny Mensach i Rak'n'Roll. Kobiety w ciąży walczące z rakiem nazywają "boskimi matkami".
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne