Skierowanie na USG piersi? Nie, lepiej pierś dać pomacać koledze. 22-letnia Michalina nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała od ginekologa. Mama dziewczyny ma raka piersi, więc Michalina jest w grupie ryzyka. Ale ryzykiem tak naprawdę jest trafić do takiego lekarza.
- Myślałam, że to będzie zwykła formalność, że lekarz wypisze mi to skierowanie - mówi Michalina Stopnicka. Chodzi o skierowanie na USG piersi. Pani Michalina ma 22 lata, ale jest w grupie ryzyka - jej matka ma raka piersi.
"To było jego zalecenie"
- Lekarz powiedział mi, że kobiety mają dobrze, bo piersi wystają. Więc nie trzeba ich badać przez USG; wystarczy pomacać. Mało tego - powiedział, żeby dać koledze albo chłopakowi, to on pomaca. To było powiedziane zupełnie serio, to nie był żart. To było jego zalecenie - opowiada Stopnicka. Pani Michalina prosiła ginekologa także o skierowanie na USG narządów rodnych, bo ma zespół policystycznych jajników. Żadnego jednak skierowania nie dostała.
Lekarz złamał prawo?
Rzecznik Praw Pacjenta wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Każdy pacjent ma prawo do świadczeń odpowiadającym wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej - oraz prawo do intymności i godności. A te prawa, być może, zostały złamane.
Tym bardziej, że w takim przypadku, czyli w grupie ryzyka, badania USG należy wykonywać przynajmniej raz w roku i co do tego lekarze nie mają wątpliwości.
- Jeśli mamy potwierdzone związki rodzinne, czyli obciążenie wywiadu rodzinnego, takie pacjentki należy częściej badać i umożliwić im to częste badanie - mówi dr Grzegorz Mrugacz, ginekolog z kliniki badania niepłodności "Bocian" w Białymstoku. - Im częściej, tym lepiej - dodaje dr Monika Nowaczyk z Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku.
Bez komentarza
Do zdarzenia doszło w jednej z warszawskich publicznych przychodni, należących do Zakładu Opieki Zdrowotnej na Mokotowie. Z lekarzem nie udało nam się dziś skontaktować. Jego przełożona nie chce komentować sprawy dopóki nie dostanie oficjalnej skargi.
- Poczułam się zażenowana i zaczęłam się kłócić z lekarzem. Jednak w ogóle nie byłam przygotowana na taką sytuację - mówi Michalina Stopnicka. Dopiero gdy wróciła do domu uznała, że tak tego nie zostawi.
Sprawę opisała na jednym z portali społecznościowych i wtedy okazało się, że ten lekarz znany jest wielu kobietom. W komentarzach, które można przeczytać w internecie, wyraźnie przede wszystkim widać, że lekarz ten "nie wykonuje podstawowych badań".
"Absolutny brak profesjonalizmu"
- Przez kilka lat ani razu nie widział potrzeby zrobienia USG narządów rodnych, USG piersi czy podstawowego badania piersi - zgodnie piszą internautki i dodają, że "wywiad to raczej seria uszczypliwości i ironii ze strony doktora" oraz że wizyta u niego powoduje późniejsze roztrzęsienie.
- Nie zbadał mnie na fotelu, a na moje pytanie dlaczego, odpowiedział, że skoro dobrze się czuję, to nie ma takiej potrzeby - pisze jedna z komentatorek forum.
- Wypisując zwolnienie zapytał, czy mogę je sama dostarczyć do ZUS, bo on jest chory i nie będzie miał kiedy tego zrobić - dodaje inna. - Lekarz wyjątkowo nieprzyjemny, ponury, nie wykazywał żadnego zainteresowania moim stanem. Cała wizyta trwała może pięć minut - opisuje następna. - Absolutny brak profesjonalizmu, nie polecam nikomu - kwituje kolejna.
Pani Michalina zapowiedziała, że napisze skargę do dyrektora placówki.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN