Zespół Myslovitz jedzie w dół, by pomóc dziesięcioletniej Nadii. Dziewczynka straciła ojca, który zginął w wypadku w kopalni, rok wcześniej tracąc matkę. Fundacja Rodzin Górniczych, która opiekuje się sierotami, robi co może - a muzycy się przyłączyli, by ofiary górniczych dramatów nie zostawały same.
Na Śląsku wszystko jest w cieniu kopalń - smutek także. Wie o tym 10-letnia Nadia, której ojciec nie przeżył wypadku w kopalni. Rok wcześniej zmarła jej mama. Dziesięciolatka jest podopieczną Fundacji Rodzin Górniczych, opiekującą się osobami które straciły bliskich.
W wybuchu metanu w kopalni "Mysłowice - Wesoła" dwa i pół roku temu zginął nie tylko ojciec Nadii, pan Błażej, ale także czterech innych górników. Górnicza fundacja stara się pomóc wszystkim sierotom.
- W najlepszym okresie naszej działalności wypłacaliśmy ponad 300 stypendiów dzieciom - mówi Ryszard Wyględacz, prezes Fundacji Rodzin Górniczych.
Rodzina z wyboru
Najbliższą osobą dla osieroconej dziewczynki stała się babcia, do której Nadia nawet się już tak nie zwraca. Słowo "babcia" zastąpiła "mama".
Zespół Myslovitz też jest jak rodzina - muzycy już rok temu odwiedzili dziewczynkę. Nadia jest świadoma, jak cenna jest ich pomoc. Dzięki wsparciu muzyków ma ubrania, przybory szkolne i może pojechać na wakacje.
- Wielcy ludzie, że o takiej niedużej dziewczynce pamiętają - przyznaje babcia Nadii, Zenona Pośpiech.
Efekt kuli śnieżnej
- Ja zachęcam do pomagania, jak wielu z nas zrobi małą rzecz, to ta rzecz naprawdę bardzo urośnie - zauważa Przemysław Myszor, członek zespołu, który z nazwy jest śląski i który nie skupia się wyłącznie na muzyce. Ich ostatni koncert był podarunkiem dla Nadii - jedynym w swoim rodzaju.
- Chylę czoło przed górnikami, przed tą robotą wykonywaną właściwie w ciągłym lęku - podkreśla Michał Kowalonek z zespołu Myslovitz.
Miłość fanów poddano głębokiej próbie - by posłuchać muzyków na żywo, trzeba było zjechać 320 metrów pod ziemię. Czego się jednak nie robi, by okazać serce? - Emocje są niezwykłe; ze względu na to, że koncert odbywa się pod ziemią. Na początku dostaliśmy kaski - komentowali uczestnicy. - Przyjemność, jaka z tego płynie to taka, że możesz komuś pomóc - podkreśla Myszor.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN