Miał zyskać rodzinny biznes, ale tak się nie stało. Na zakazie handlu w niedziele zyskali najwięksi, a właściciele lodziarni w pustych galeriach patrzą na topniejące zyski.
Galerie handlowe w niedzielę są dość puste, co niewątpliwie odczuwają ci, którzy chcieliby prowadzić niedzielny biznes.
- Mamy prawo mieć otwarte w każdym centrum, ale prawda jest taka, że w tych centrach nie ma ludzi, bo pozostałe punkty i lokale są nieczynne - mówi Zbigniew Grycan, twórca marki lodów i sieci cukierni, który większość swoich lokali ma właśnie w centrach handlowych. Zakaz handlu w niedziele uderzył miedzy innymi w te punkty, dlatego firma planuje wyprowadzkę z galerii.
- Niestety w niektórych miejscach muszą być zamknięte z chwilą, gdy się nic nie zmieni. Z prostej przyczyny, że nie stać nas na to, żeby dokładać, bo mija się to z założeniem biznesowym - wyjaśnia Zbigniew Grycan.
Zyskali najwięksi
Popularne lodziarnie to jednak nie jedyny biznes, który finansowo odczuł ograniczenia w niedzielnym handlu. Mimo że pomysłodawcy zakazu zakładali, że dzięki temu zyskają małe, rodzinne sklepy, to po roku sytuacja wygląda nieco inaczej. Zyskali przede wszystkim najwięksi.
- Zainwestowali ogromne pieniądze. W zeszłym roku było to ponad 700 mln złotych w zmianę nawyków konsumenckich - przyciągniecie ich do siebie w piątki i w soboty - mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Według Polskiej Izby Handlu najwięcej stracili mali przedsiębiorcy i ci, którzy w sklepie mają więcej niż jedną kasę.
- Są to sklepy, które nie mogą być otwarte na podstawie żadnego z wyłączneń z tej ustawy, na przykład tego, gdzie właściciel sam staje za ladą - wyjaśnia Ptaszyński.
Znacznie niższe obroty
Jak oblicza Konfederacja Lewiatan obroty małych sklepikarzy prowadzących biznes w galeriach handlowych spadły o jedną piątą. Dlatego opozycja apeluje, by rząd wycofał się z ograniczeń w niedzielnym handlu.
- To wszystko uderza albo w małe polskie przedsiębiorstwa albo w osoby, które tak naprawdę dzięki możliwości handlowania w niedziele zarabiały dodatkowo - mówi Ryszard Petru, lider partii Teraz!.
- PiS miał zawsze wielkie uprzedzenia i obsesje wobec dużych koncernów handlowych, ale wprowadził rozwiązania, które tak naprawdę rykoszetem uderzyły w małe polskie firmy rodzinne - ocenia Mariusz Witczak z Platformy Obywatelskiej.
Kondycja mniejszych
Rząd sprawdza, jak zakaz handlu wpłynął na kondycję małych i średnich sklepów.
Według Biura Analiz Sejmowych najlepsze rozwiązanie to pozostawienie dwóch handlowych niedziel w miesiącu, czyli tak jak było w ubiegłym roku.
- Sprawdzamy jak zamknięcie sklepów w niedziele wpływa na zachowania konsumenckie. Analizujemy średnie paragony piątkowe, poniedziałkowe - mówi Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Zgodnie z ustawą w przyszłym roku sklepy będą zamknięte we wszystkie niedziele - oprócz siedmiu, głównie przed świętami.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24