Nie takich projektów i poprawek spodziewał się Andrzej Duda na biurku po powrocie z Wietnamu. Przez ostatnie trzy dni posłowie PiS, wbrew opozycji i często też prezydenckim prawnikom, zmieniali ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Nadszedł czas próby prezydenta.
Andrzej Duda wracając z Wietnamu miał 13 godzin, by w samolocie doczytać, jak bardzo PiS zmienił jego ustawy o sądach.
- Teraz dwa razy weto - nie ma innego wyjścia. To, co wyszło z tej komisji to jest po prostu wstyd - tak efekty prac ocenił Borys Budka z PO.
Marzeniem opozycji jest prezydenckie weto ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, czyli powtórka z historii. Rzeczywistość jednak różni się od marzeń tym, że PiS i bliski współpracownik prezydenta są z ustaw zadowoleni.
- To, czego oczekiwał pan prezydent się ziściło, czyli podjęto pracę nad ustawami. Cieszę się także z tempa i tu duża zasługa pana przewodniczącego Stanisława Piotrowicza - stwierdził Paweł Mucha, sekretarz w Kancelarii Prezydenta.
Jeśli więc współpracownik prezydenta jest zadowolony i chwali przy okazji posła Piotrowicza, to temat wet na dziś należałoby zamknąć.
Wet nie będzie?
Zofia Romaszewska, doradczyni prezydenta, która - jak przyznał sam prezydent - miała ogromny wpływ na lipcową decyzję o ich ogłoszeniu, tym razem wet nie przewiduje. - Na dzisiaj się na to nie zanosi - podkreśliła Romaszewska.
- Naprawdę, wszyscy chcą reformy wymiaru sprawiedliwości. Ale przyjęte przed chwilą ustawy, milczą jak zaklęte na ten temat - stwierdziła natomiast Kamila Gasiuk-Pihowicz z .Nowoczesnej.
PiS swoimi poprawkami przynajmniej w jednej sprawie ograło prezydenta. Minister Ziobro dostał do ręki potężne narzędzia do dyscyplinowania sędziów. Będzie miał dużo większy wpływ na polskie sądy, niż zakładał prezydent, wysyłając do Sejmu swoje ustawy.
- Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że 4 miesiące temu pan prezydent dał pewną nadzieję - ocenił Michał Szczerba z PO.
Dla przypomnienia, to w lipcu prezydent ogłosił weta po fali protestów przeciwników oddawania niezależnych sądów pod wpływy polityków.
Natomiast na początku grudnia na biurku prezydenta leżą ustawy, które dają politykom narzędzia do wymiany kadr i w Sądzie Najwyższym i w Krajowej Radzie Sądownictwa, która miała strzec niezależności sądów.
Symboliczne konsultacje
- Dochodzimy do takiej sytuacji, w której wszystkie podstawowe zasady ustrojowe są naruszone, a projektodawcy twierdzą, że działają zgodnie z wycinkiem przepisu konstytucji - prof. Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Piątkowe konsultacje w Sejmie, które zorganizowała opozycja, miały sens tylko symboliczny, bo odbywały się po trzech dniach burzliwych obrad komisji, gdy właściwie domknięto ostateczny kształt ustaw kończących z pełną niezależnością władzy sądowniczej.
Takie spotkanie powinna - w modelowej sytuacji - organizować partia, która rządzi, a nie opozycja, która zaprasza jedynie swoich ekspertów.
- Nie skończył się komunizm, ale skończyły się rządy prawa. To jest bardzo przykre - powiedział Michał Szczerba z PO.
- Myślę, że zapamiętają nam to obywatele, którzy na tę ustawę czekają - ocenił Stanisław Piotrowicz z PiS.
Jeśli w przyszłym tygodniu ustawę zatwierdzi Sejm, potem szybko Senat, a prezydent nie będzie się wahał, rewolucja w sądownictwie rozpocznie się po nowym roku.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN