Uchwała podobno została wykonana i nepotyzmu podobno w PiS-ie już nie ma. Pojawia się za to lista prawie 100 nazwisk. Chodzi o wpływy u premiera i o zatrudnionych na państwowych posadach.
Kwestia nepotyzmu to temat, o którym politycy PiS-u woleliby zapomnieć. Przekonują przy tym, że problem zatrudniania i awansowania ludzi związanych z politykami PiS-u na państwowych posadach, na który zwrócił uwagę Jarosław Kaczyński mówiąc o "syndromie tłustych kotów", udało się rozwiązać.
- Nasza uchwała została wykonana. Wszyscy krewni posłów czy senatorów złożyli rezygnacje z zarządów czy z rad nadzorczych spółek - zapewnia Ryszard Terlecki z PiS.
Jednak w przypadku nowych pytań dotyczących obsady stanowisk nie chodzi już o małżonków, teściów czy kuzynów, ale o opisaną przez Radio ZET listę blisko stu osób zatrudnionych na państwowych posadach między innymi dzięki znajomości z szefem rządu Mateuszem Morawieckim.
Oficjalnie kancelaria premiera takim informacjom zaprzecza. Większość polityków PiS-u, którzy w tej sprawie zabierają głos, nie tylko broni premiera, ale nie widzi problemu w tym, że osoby związane z szefem rządu - niezależnie czy prywatnie, czy politycznie - znajdują prace w państwowych spółkach i instytucjach. To właśnie w taki sposób - według nieoficjalnych informacji - premier Mateusz Morawiecki próbuje budować w partii swoją pozycję.
Konflikt Morawieckiego z Sasinem?
- Mniejsze znaczenia ma to, kto zgłosił daną osobę. Ważne jest to, żeby ona pełniła dobrze swoją rolę, żeby była osobą merytoryczną - twierdzi Jarosław Zieliński z PiS. - Premier odpowiada za wszystko. Także za funkcjonowanie całej tej sfery publicznej również związanej z gospodarką i spółkami Skarbu Państwa - dodaje.
- Premier Morawiecki powinien zajmować się rządzeniem państwem, a nie wskazywaniem konkretnie, kto ma być w której spółce Skarbu Państwa - uważa Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.
Według nieoficjalnych informacji lista blisko stu nazwisk protegowanych Mateusza Morawieckiego powstała podczas przeglądu w spółkach Skarbu Państwa. Realizując uchwałę Kaczyńskiego mieli ją przygotować urzędnicy Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Fakt przekazania mediom akurat listy osób związanych z premierem ludzie Morawieckiego w nieoficjalnych rozmowach przypisują ministrowi Sasinowi. Ma to być efekt sporu na linii Sasin-Morawiecki o wpływy i pozycje w rządzie.
- Kaczyński rozdaje pieniądze na prawo i lewo rękami Morawieckiego i Sasina, bo wie, że dzięki temu może łatwiej utrzymać się przy władzy - przekonuje Krzysztof Gawkowski.
Uchwała PiS dotyczyła bliskich członków rodzin posłów i senatorów. Znajomych i działaczy już nie.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24