Nawałnica w Borach Tucholskich to katastrofa również dla turystów i tych, którzy z turystyki żyli. A właśnie w Borach to jedno z głównych źródeł dochodu mieszkańców. Tu sezon skończył się w tragiczną noc 11 sierpnia i nie wróci jak co roku na wiosnę. Nie wiadomo również, czy wrócą turyści. Wielu wyjechało, nowi nie przyjechali. Bo w Borach Tucholskich wielu lat potrzeba, by przyroda znów stała się tu tak piękna i by znów przyciągała tysiące turystów jak kiedyś.
W Borach Tucholskich krajobraz już się zmienił. Po nawałnicach, właściciele ośrodka wypoczynkowego "Kaszubski Bór" w Sominach, myślą nad zmianą nazwy. - Nazwiemy go chyba teraz Kaszubska Polana - mówił Marek Franek z tego ośrodka .
Wisielczy humor, ale nikomu tu nie jest do śmiechu. Bo w Borach Tucholskich, wraz z drzewami, wielu ludziom zawalił się świat. Również tym, którzy z walorów przyrody żyli i na niej zarabiali. - Pełnia sezonu miała trwać do 4 września i mieliśmy obłożenie na poziomie 92 proc. A teraz? Zero - powiedział Piotr Grobelny z "Kaszubskiego Boru".
Sezon przedwcześnie zakończony
Większość domków przetrwała nawałnicę z 11 sierpnia. Jednak nie wolno tu teraz odpoczywać, bo urlop na skrzyżowaniu wycinki ze zrywką i tartakiem zagraża zdrowiu i życiu. Na polach namiotowych pustki, zresztą do wielu miejsc nie ma po co jechać. - Pozostawili przyczepy i wyjechali. Pusto. Nawet dzieci nie mają z kim się pobawić - mówił Sebastian Kloskowski, turysta na polu namiotowym w Czernicy
W Borach Tucholskich lato, wakacje i turystyczny sezon skończyły się 11 sierpnia. Niemal cała ta kraina jezior i lasów znalazła się w samym centrum nawałnicy, a całe Bory żyją z turystyki.
- Informuję naszych gości, że to, co było na zdjęciach, jest historią. Słyszę więc w słuchawce: to nie, dziękujemy, bo chcieliśmy przyjechać do lasu - opowiadała Joanna Warpechowska z gospodarstwa agroturystycznego "Dzika Zagroda" w Trzebuniu.
Agroturystyka to jedyne źródło utrzymania państwa Warpechowskich. Dla gospodarstwa poświęcili wszystko. Tu nie wystarczy po prostu zbudować nowy dom, bo sama przyroda wokół się nie odbuduje.
Problemy na wodzie i na lądzie
Po nawałnicy, zamknięto długi na 50 kilometrów, najbardziej atrakcyjny fragment szlaku rzeki Brdy. - Kiedyś ściągaliśmy klienta na kajaki i Bory Tucholskie. Teraz będziemy zapraszać na kajaki plus coś - mówi Krzysztof Gradowski, właściciel wypożyczalni kajaków w Rytlu. Kajakarze skarżyli się, że od maja pogoda nie sprzyjała. Obecnie w Brdzie są już tylko wiatrołomy i wojsko, które odblokowuje rzekę.
Na lądowych szlakach nie jest lepiej. Słynna rowerowa "Kaszubska Marszruta", poprowadzona leśnymi duktami, w wielu miejscach jest zablokowana. - W piątek na drodze byliśmy około 60 kilometrów i spotkaliśmy dwóch rowerzystów i paru pieszych. To wszystko. Cały dzień sami w lesie - mówił Krzysztof Bilat, turysta z Jastrzębia-Zdroju.
Strach ma wielkie oczy - mówią turyści. W Bory Tucholskie wciąż warto przyjechać, nawet te bez drzew. - Trochę plusów jest. Najbardziej nasłoneczniony ośrodek wypoczynkowy na Kaszubach - mówił Marek Franek. Nie ma turystów, więc zapraszają do ośrodka weselnych gości.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN