Jest film i jest śledztwo w sprawie wypadku pod Zambrowem. W tym śledztwie świadkami są sędziowie Małgorzata Gersdorf i jej mąż Bohdan Zdziennicki. Najpierw w kadrze pojawia się subaru sędziów, a potem widać wypadek motocyklisty. Nie widać, co się stało bezpośrednio przed tym momentem. Małgorzata Gersdorf utrzymuje, że ona i jej mąż nie widzieli wypadku.
Kamera zamontowana we włączającej się akurat do ruchu ciężarówce zarejestrowała moment, na którym widać zmieniające pas ruchu subaru. Tuż za autem widać też motocykl - już w trakcie wywrotki. 26-letni motocyklista zginął po uderzeniu w barierki. Przewrócony motor sunął po jezdni tuż obok subaru.
Autem podróżowali Małgorzata Gersdorf, była pierwsza prezes Sądu Najwyższego, i Bohdan Zdziennicki - jej mąż, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Oboje utrzymują, że nie zauważyli ani motocykla, ani wypadku, a o zdarzeniu dowiedzieli się później. Małgorzata Gersdorf twierdzi, że widzieli tylko "jakąś blachę", która przeleciała obok ich samochodu. - Nie mamy zwyczaju kłamać - dodaje.
- Tam nie było dużego ruchu. Tam były dwa pojazdy, które poruszały się relatywnie blisko siebie. Trwało to jakiś czas, więc w moim przekonaniu kierujący tym czarnym samochodem osobowym powinien zainteresować się tą sytuacją - uważa ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego Mariusz Sztal.
- Kierowca mógł nie widzieć, że ktoś wziął udział w wypadku i że coś się wydarzyło. Mógł zauważyć na pewno jakiś przedmiot, który koło niego przeleciał - komentuje Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.
"Całe szczęście, że to nie internauci ferują wyroki"
Wszyscy pytani eksperci twierdzą, że samo nagranie nie rozstrzyga przyczyn wypadku, a końcówka nagrania jest mało wyraźna.
Policja bada, czy zachowanie kierowcy samochodu - 78-letniego sędziego Zdziennickiego - miało wpływ na poślizg motocyklisty, a także to, dlaczego sędzia nie zatrzymał się, by mu pomóc. - Ze względu na wstępny etap śledztwa nie udzielamy żadnych szczegółowych informacji - tłumaczy Wojciech Piktel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
- Myślę, że człowiek kierujący motocyklem miał nadzieję, że się zmieści pomiędzy samochodem a barierką. Niestety, to się nie udało - mówi Joanna Madej, pilotka rajdowa.
- Jesteśmy szykanowani. Mamy zabrany samochód. Koleżanka, która z nami jechała, miała cztery godziny zabraną komórkę. Byliśmy osiem godzin wczoraj w prokuraturze w Suwałkach. Taksówką jadąc, bo nie mamy samochodu - opowiada Małgorzata Gersdorf.
Do wypadku doszło 14 kwietnia rano między Zambrowem a Białymstokiem na trasie S8. - Jeżeli jesteśmy świadkami zdarzenia, gdzie poszkodowani są inni ludzie, musimy udzielić pomocy - przypomina Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.
- Całe szczęście, że to nie internauci ferują wyroki, tylko mamy wolne sądy - uważa Marek Konkolewski, były policjant i ekspert do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie w kierunku artykułu 177 paragraf 2 Kodeksu karnego, który przewiduje od pół roku do ośmiu lat więzienia dla sprawcy wypadku, którego następstwem jest śmierć albo ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVP