Po niewiarygodnej tragedii i wielkiej traumie Jadzia, Kamila i Albert zaczynają życie od nowa. Widzieli, jak ojciec oblewa matkę benzyną i podpala. Kobieta nie przeżyła, mężczyzna jest w więzieniu. Dzięki Stowarzyszeniu "Piękne Anioły" dzieci i ich babcia mają gdzie mieszkać.
Jadzia bez portretu mamy się nie rusza, teraz też są razem. Pięciolatka pamięta, co się stało kilka miesięcy temu, choć nie tylko dziecku trudno zrozumieć, dlaczego to się stało.
- Ona mówi: "chodź babcia, ja ci pokażę ten dom nasz spalony, jak się nam spalił, u nas był pożar". Ja mówię: kto zrobił ten pożar, " tata zrobił" - opowiada ze łzami w oczach babcia dzieci Zofia Siuzdak.
Mama długo walczyła o życie
Mirosław W. był zły na żonę, że zmieniła pracę i nie zdąża z gotowaniem obiadów. Pijany, na oczach dzieci, oblał ją benzyną i chwycił zapalniczkę. Mocno trzymał, by nie uciekła. - Kiedy usiłował ją jeszcze oblać, próbował interweniować syn - mówi Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Albert usiłował wyrwać ojcu zapalniczkę. - Próbowałem. Nie udało się - mówi teraz. Jego mama miała poparzone 70 procent ciała. Pani Bernadetta walczyła o życie wiele tygodni. - Najwięcej o dzieci się pytała: czy są razem, czy nie osobno - wspomina babcia.
Dzieci, czyli pięcioletnia - także poparzona w pożarze - Jadzia, prawie dorosły Albert i czternastoletnia Kamila, która prosi o nieujawnianie wizerunku.
Przestrzeń, która leczy
Mieszkanie dał dzieciom wojewoda małopolski. Wymagało remontu, więc zajęły się tym "Piękne Anioły". - Największa satysfakcja jest zawsze na koniec, jak dzieci zobaczą swoje pokoje - mówi Aneta Nowińska ze Stowarzyszenia.
Anioły wierzą, że przestrzeń może leczyć, wpływać na nastrój. - Myśli się inaczej, wie pani, myśli są różne jeszcze do tej pory - przyznaje babcia.
Sprawa ojca jeszcze nie jest zamknięta. Czeka na proces. Grozi mu dożywocie.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN