"Ja sam negocjowałem przystąpienie do Unii Europejskiej 20 lat temu, i doskonale wiem, jak w Unii Europejskiej negocjuję się najlepsze transakcje" - chwali się Mateusz Morawiecki. Dziwi się na to Leszek Miller. Na każdym zdjęciu sprzed lat widać bohaterów pierwszego i drugiego planu negocjacji z Brukselą, ale plan na wybory jest, jak widać, pełen niespodzianek.
Śledzący karierę Mateusza Morawieckiego o tym punkcie w CV premiera raczej wiedzieli mało lub nie wiedzieli w ogóle, gdyż do tej pory nie eksponował przesadnie tego fragmentu zawodowego życiorysu.
Być może uznawał, że kilka miesięcy pracy w urzędzie, który zajmował się negocjacjami z Brukselą - co rzeczywiście znajduje się w oficjalnej notce biograficznej premiera - to zbyt mało, by mówić, że "negocjowało się przystąpienie Polski do Unii". To było 20 lat temu. Tuż przed rozpoczęciem pracy... w banku.
- Był jednym z bardzo licznych trybików w olbrzymiej machinie. Trybikiem zapewne dość znaczącym w sensie koordynacji, natomiast nie decydującym, a już na pewno nie negocjującym - mówi Jan Truszczyński, szef zespołu negocjującego przystąpienie Polski do UE.
Wystąpienie Morawieckiego na spotkaniu z wyborcami w Sandomierzu najbardziej poruszyło byłego premiera Leszka Millera, który na gorąco w internecie zamieścił taki komentarz:
"Premier Morawiecki: „Ja sam negocjowałem przystąpienie Polski do UE 20 lat temu”. Nic Pan nie negocjował. Proszę choć poczekać do czasu, kiedy umrę."
Miller przewodził negocjacjom przez lata i on je kończył.
- Przekreślanie ze względów politycznych zasług Mateusza Morawieckiego jest nie fair - mówi Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS.
"Odklejenie od rzeczywistości"
- Gdyby powiedział, że brał udział w negocjacjach, w których brały udział także inne osoby, to byłoby wszystko w porządku - twierdzi Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu z ramienia PO.
Ze zdjęć z 1998 roku wynika, że tym, który przeprowadził Polskę przez najtrudniejszy, początkowy etap rozmów z Brukselą, był Jan Kułakowski. Potem były kolejne etapy, które prowadził rząd Leszka Millera.
Przez lata w zespołach negocjacyjnych przewinęły się zastępy urzędników różnego szczebla. Mateusz Morawiecki był przez kilka miesięcy jednym z nich. Dlatego to wystąpienie tak oburzyło na przykład byłego premiera.
- Absolutne odklejenie od rzeczywistości. On chyba wierzy w to, co mówi. Gdzieś się mu chyba zachwiał kontakt z rzeczywistością - ocenia Sławomir Nitras, poseł PO.
W ostry sposób poseł opozycji komentuje także inny fragment wczorajszego przemówienia, kiedy premier mówił o opozycji. - Oni wprowadzili zasady, że wielkie firmy, galerie handlowe, właściwie nie płaciły podatków, a mały przedsiębiorca płacił - twierdził w niedzielę Morawiecki.
Akurat ten element CV premiera jest znany świetnie. Przez lata był prezesem trzeciego największego banku w Polsce. Banku, którego właścicielem jest potężna zachodnia grupa bankowa. Hiszpański Santander.
- Będąc prezesem zachodniej korporacji mówi, że te korporacje wyprowadzały zyski, to on jest pierwszym oskarżonym w tej sprawie - mówi Sławomir Neumann z PO.
- Pan premier po pracy w banku ma wiedzę i doświadczenie - odpowiada Tomasz Poręba, eurodeputowany PiS.
Niedzielnym przemówieniem premier oficjalnie włączył się w samorządową kampanię PiS-u.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN