Broniący Puszczy Białowieskiej ekolodzy niewinni - sąd w Hajnówce uznał, że blokując harwestery ministra Szyszki, działali w stanie wyższej konieczności. Ten wyrok to zadatek zwycięstwa. Bo już nie ma ministra i chyba nie będzie harwesterów. - Europejskie wyroki w sprawie Białowieży będziemy szanować - jak zapewnia nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk.
W Puszczy Białowieskiej w środę spokój i cisza, której nikt i nic nie zakłóca. Wielu liczy, że tak już będzie, że w puszczy będą żubry, a nie harwestery, że to wszystko, co się tu działo, odeszło razem z Janem Szyszką i że nowy minister środowiska oznacza koniec wycinki.
- W tym momencie musimy się zapoznać z dokumentami dotyczącymi Puszczy Białowieskiej. Zgodnie z deklaracją pana premiera, będziemy wykonywać wyroki - zapewnia Henryk Kowalczyk, następca Jana Szyszko w resorcie.
W puszczy ślady po działaniach byłego ministra będą się zacierały długo. Zniknęły protesty, a wróciła nadzieja i radość, że Jan Szyszko to już historia.
- Ogromna radość, bardzo się cieszymy z dymisji ministra i liczymy na zmiany - mówi Marta Tarnowska z Obozu dla Puszczy. - Dajemy Henrykowi Kowalczykowi 30-dniowy kredyt zaufania - dodaje Marek Kossakowski z Zielonych.
Szereg kontrowersji
Minister Szyszko ani na miesięcznicy w środę rano, ani chwilę później w Sejmie, nie chciał mówić o tym, co się stało. Odchodzi ze stanowiska jako - jak zgodnie mówią o nim ekolodzy - najgorszy minister środowiska w historii.
Zaczął od słynnego "Lex Szyszko", dzięki któremu parki, ogrody i skwery szybko pokryły się trocinami. Nawet mimo opinii prezesa Kaczyńskiego, że tak zwane prawo drwala to błąd. Szybko go nie zmieniał - działał.
- Jan Szyszko był największym szkodnikiem w historii polskiej przyrody - ocenia Adam Bohdan z Fundacji "Dzika Polska".
To był początek. Potem przyszły kontrowersje dotyczące jego majątku i organizowanych w Tucznie, gdzie ma słynną stodołę, koncertów za państwowe pieniądze. Kolejne to polowania na dopiero co uwolnione bażanty, posiadanie skóry rysia, czyli zwierzęcia będącego pod ścisłą ochroną, wydatki na projekty ojca Rydzyka i słynna "córka leśniczego". Na koniec prawo łowieckie i przede wszystkim wycinka w Puszczy Białowieskiej.
"Nie warto iść na wojnę"
- Już tak narozrabiał, przy tym też poruszając się jak słoń w składzie porcelany, że już go wszyscy mieli dość. Nie pomogły plecy w Toruniu u ojca Rydzyka - mówi Adam Wajrak, ekolog i dziennikarz.
Nowy minister będzie musiał przekonać do siebie także zwolenników poprzednika i przede wszystkim grożący karami za wycinkę Trybunał Sprawiedliwości UE, którego postanowienia poprzednik lekceważył. - Z nikim nie warto iść na wojnę. Rozmowy, kompromis jest znacznie lepszy - mówi "Faktom" Kowalczyk.
Poprzednik był bezkompromisowy i tak postępowano z tymi, którzy mówili mu "nie". W środę sąd uniewinnił ekologów blokujących harwestery, uznając, że działali w stanie wyższej konieczności.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN