Partia jest na scenie politycznej nowa, ale ceni się wysoko - jeśli wierzyć Adrianowi Zandbergowi. Wiosna Roberta Biedronia miała proponować partii Razem koalicję. Nie do końca oficjalną, bo bez logo Razem i jej lidera na liście. Za to za pieniądze - prawie milion złotych.
Milion złotych - to propozycja, która według lidera partii Razem, Adriana Zandberga, miała paść ze strony Roberta Biedronia, lidera partii Wiosna. Oferta zawierała jedno pierwsze miejsce na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego dla polityka należącego do Razem, ale z ramienia partii Roberta Biedronia. Był jednak jeden warunek.
- Razem miało schować swoje logo, przekazać pieniądze na kampanie prowadzoną pod logiem Wiosny - opowiada Adrian Zandberg.
Krzysztof Gawkowski zaprzecza, by w rozmowach padały jakiekolwiek kwoty. Robert Biedroń osobiście nie chciał o sprawie rozmawiać.
- Ja nie wiem, czy partia Razem kłamie, bo nie znam żadnych faktów świadczących o tym, że były rozmowy o środkach finansowych - tłumaczy Krzysztof Gawkowski z partii Wiosna.
- Rozumiem, że Wiosna teraz wstydzi się tego, co zaproponowała - komentuje sytuację Adrian Zandberg.
Zgodnie z wersją Razem - do rozmów partie miały usiąść po wyborach samorządowych. Finalna propozycja miała paść na początku lutego na spotkaniu Roberta Biedronia z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk. Potem zebrał się zarząd partii Razem i propozycję odrzucił.
- To jest oferta właściwie likwidacji partii Razem za opłatą, więc podziękowaliśmy. Też nie ukrywam, że wśród wielu członków Razem to duże wzburzenie wywołało - tłumaczy Maciej Konieczny z partii Razem.
Dwie różne wersje tych samych rozmów
Politycy Wiosny bronią się, że rozmowy na różnym szczeblu były, ale bez konkretnej koalicyjnej oferty.
- To na pewno nie padło ze strony Wiosny. Nie wiem dlaczego Razem o tym mówi i jaki jest cel - uważa Marcin Anaszewicz z Wiosny.
- Skoro zarząd krajowy prowadził z Robertem Biedroniem rozmowy, no to u nas są sprawozdania, są wyniki głosowań, są protokoły. Naprawdę, nie warto kłamać - tłumaczy Adrian Zandberg.
Mamy więc dwie różne wersje tych samych rozmów pod hasłem "koalicja na lewicy". Jaki jest efekt? Koalicji nie ma, a obie partie do wyborów idą samodzielnie.
- Myślę, że przede wszystkim chęć wyeliminowania konkurencji. Jeśli to jest prawda, to to jest, powiedziałbym, gangsterski chwyt - uważa Adam Szłapka z Nowoczesnej.
Spór ten nie zmienia jednak tego, że ani Wiosna, ani Razem, do otaczających i wciąż dołączających do Grzegorza Schetyny partii nie planują się dopisać.
- Jednak zbrutalizowanie, że jeżeli ktoś da milion, to może startować - Mówi Barbara Nowacka, która jest związana koalicyjnie z PO, ale w przeszłości stała ramię w ramię z Robertem Biedroniem. Nowacka dodaje także, że wiemy, jak się kończy budowanie partii, której popularność jest oparta na popularności lidera.
W sobotę decyzje o wspólnym starcie z Platformą ma podjąć SLD.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24