Ci, którzy mieli pobić filmującego wycinkę operatora Polsat News wychodzą z aresztu, z czego cieszy się minister środowiska Jan Szyszko, a ekolodzy blokujący możliwość wycinki Puszczy Białowieskiej - zasiedli na ławie oskarżonych.
Szef resortu środowiska wręcz cieszy się ze zwolnienia z aresztu podejrzanych o pobicie. W ocenie działacza opozycji z czasów PRL Zbigniewa Janasa jest to karygodne zachowanie. - Pobicie reportera Polsatu było przekroczeniem jakiejkolwiek dopuszczalnej granicy, natomiast usprawiedliwianie przez władze takich rzeczy jest po prostu śmiertelnie groźne. Oni chyba nie zdają sobie sprawy z tego, co robią - mówi Janas.
Zbigniew Janas ma doświadczenie walki z przemocą państwową, bo walczył z komunizmem w czasach, gdy Jan Szyszko zasiadał w Miejskiej Radzie Narodowej, komunistycznej fasadzie samorządu, w podwarszawskiej wówczas gminie Wesoła. Szyszko później szybko związał się z partią braci Kaczyńskich.
"Cieszę się, że wyszli z aresztu"
Minister "cieszy się", że areszt opuściło dwóch mężczyzn, którzy mieli próbować potrącić samochodem dziennikarza w pracy, a następnie go pobić. - Cieszę się, że wyszli z aresztu - powiedział Jan Szyszko w TVP Info. - To ludzie, którzy tu pracują, ja tego incydentu nie znam - dodał minister środowiska. Jego zdaniem, takie zachowanie było wynikiem "zdenerwowania" i niepotrzebny był w takiej sytuacji areszt.
Jednak prokuratura bezpośrednio po incydencie nie miała wątpliwości, że środki zapobiegawcze są konieczne. - Podejrzani składali sprzeczne zeznania, które w niektórych przypadkach wzajemnie się wykluczały - mówił 1 sierpnia Jan Andrejczuk z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce. Teraz prokuratura zwolniła podejrzanych, co ucieszyło ministra.
- W Wielkiej Brytanii to by się nie zdarzyło. Minister nie starałby się zrozumieć aktu przemocy. Inni ludzie mogą sobie pomyśleć: jeśli minister rozumie naszą przemoc, to możemy to zrobić znowu - ocenia Matthew Day, korespondent "The Telegraph" w Polsce.
26 czerwca działacz KOD został pobity przez kogoś, kto sam siebie nazywał narodowcem. Wtedy rzeczniczka PiS Beata Mazurek także mówiła o tym incydencie ze zrozumieniem. - Sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale ich rozumiem - oceniała. Niedługo później został pobity dziennikarz. - Rozumiem, że agresja rodzi agresję. Tylko i wyłącznie to - mówiła Mazurek.
Szyszko może więcej?
- Rząd wolałby, żeby nikt nie relacjonował tego, co się dzieje w Puszczy, zwłaszcza w momencie, w którym Bruksela tak wnikliwie przygląda się tym wydarzeniom. I być może na rękę politykom rządowym i Prokuratorowi Generalnemu jest to, żeby wystraszyć dziennikarzy i ekologów - ocenia Jan Grabiec z PO.
Jan Szyszko wie, że partia stanie za nim murem. Wiedzą o tym doskonale także ci, którzy kiedyś byli mocno związani z PiS. - On jest łącznikiem z Radiem Maryja i ojcem Rydzykiem, a dla Jarosława Kaczyńskiego jest to niezwykle istotne, dlatego że prezes PiS zawsze obawiał się zbudowania prawicowej alternatywy dla swojej partii - mówi były eurodeputowany PiS Marek Migalski.
- Przemysł drzewny odpowiada za ok. 10 proc. eksportu Polski, więc ja oceniam wagę wyborczą ministra Szyszki na ok. 200-250 tys. głosów - ocenia z kolei były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości i były marszałek Sejmu Ludwik Dorn.
Jan Szyszko mógł sobie pozwolić nawet na zlekceważenie publicznej krytyki samego Jarosława Kaczyńskiego, któremu nie podobało się nowe prawo wycinki drzew.
Można nawet stwierdzić, że nie zrobiła ona na ministrze specjalnego wrażenia, skoro minister Szyszko sprawę "córki leśnika" próbował tłumaczyć bohaterstwem Inki - Żołnierki Wyklętej, śmiertelnej ofiary komunistycznej państwowej przemocy.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN