Każdy był wyjątkowy, ale łączyło ich wiele. Bez nich "Fakty" nie byłby takim programem, jaki Państwo znają. Z okazji 20. urodzin "Faktów" TVN wspominamy naszych kolegów - Grzegorza Miecugowa, Dariusza Kmiecika i Marcina Pawłowskiego - których z nami już nie ma. I których nam brakuje.
Łączyła ich nie tylko redakcja. Ich trzech - trzech naszych kolegów, znakomitych dziennikarzy, którzy przez lata opisywali i opowiadali Państwu świat. Grzegorz Miecugow, Dariusz Kmiecik i Marcin Pawłowski. Opisywali ten świat tak im i nam bliski, i to, co się działo tak daleko od granic Rzeczypospolitej.
Czasami to oni gratulowali nagród innym, a czasami to oni byli nagradzani i doceniani za swoje reportaże i materiały, jak Dariusz Kmiecik za reportaż o Arturze Hajzerze.
Grzegorz Miecugow, obok wielu innych wyróżnień, dostał też nagrodę wyjątkową: fragment boazerii ze ścian redakcji Programu III Polskiego Radia. Taką, jaką założono w "Trójce", gdy to on był jej dyrektorem. - Ale mogło być gorzej, bo pierwsza rzecz, jaką wyremontowałem, to były toalety, czyli mogły tu być zupełnie inne rekwizyty - żartował, gdy ją dostawał.
Piłka w głowie
Wszystkich trzech łączyła pasja, praca, ale też piłka. To o niej mogli i potrafili nie tylko opowiadać godzinami. Dla niej mogli zrobić wiele. Choćby spędzać całe popołudnia w samochodzie, by z Katowic dotrzeć na trening w Warszawie.
W jednym z meczów charytatywnych TVN Dariusz strzelił gola. Po jego śmierci wielu zauważyło niesamowite podobieństwo zdjęć zrobionych w tamtym momencie do tych, które zrobiono kilka lat wcześniej, gdy bramkę dla drużyny TVN-u zdobywał Marcin.
A jeśli nie grali, to komentowali, sprawdzali, co się dzieje na boiskach. Jak Grzegorz, który nawet podczas prowadzenia programu musiał wiedzieć, czy wynik się nie zmienił. Strefa kibica w TVN24 też była jego. - Dobrze jest wygrywać w ogóle - mówił. Wygrywać, a przynajmniej się nie poddawać. Nigdy.
Pasja dla dziennikarstwa
- To prawda, jestem chory, a ważną częścią walki z moją chorobą jest dla mnie praca, dlatego postanowiłem do niej wrócić - mówił kiedyś na antenie Marcin Pawłowski. Marcin nie tylko wrócił, ale pracował równie ciężko, a pewnie nawet ciężej niż cała reszta z nas. Czasami znikał na dłuższą lub krótszą chwilę, by znowu stanąć przed kamerą. Może trochę odmieniony, trochę sponiewierany przez chorobę, ale wciąż z tym samym zapałem.
Bezbłędnie wiedział, co jest ważne, co trzeba pokazać, o czym opowiedzieć, na co warto w redakcji czekać godzinami, zarywając noce. Ale nie tylko z tego powodu pamiętamy Marcina. Był po prostu naszym przyjacielem, kolegą z firmy. Facetem o wyjątkowo ciepłym głosie i z wyjątkowym poczuciem humoru.
Taki sam był Darek, który jak nikt inny potrafił opowiadać o Śląsku i pokazywać jego piękno. Grzesiek, jako mistrz mowy polskiej, czuł się zobligowany do tego, by obcokrajowcom tłumaczyć zawiłości naszego języka.
Wszyscy trzej odeszli za wcześnie. I nie ma znaczenia, czy od ich odejścia mija trzynaście lat, trzy lata czy kilka tygodni. Brakuje ich tak samo.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN