Czekał tydzień z wezwaniem pomocy, choć miał typowe objawy zawału serca. To przypadek skrajny, ale lekarze uparcie powtarzają, że w przypadku zawału serca liczą się godziny, że trzeba wzywać pomoc natychmiast. Kampania społeczna ma to uświadamiać.
Pan Horst Muzykant spod Pyskowic cudem wywinął się śmierci. Dostał zawału, miał tego oznaki - bolało go w klatce piersiowej. Pomimo to zlekceważył symptomy. Liczył na to, że mu przejdzie.
- Wszyscy mówili, że są to nerwy albo od kręgosłupa. Ale co bym tak chodził do szpitala - mówi Horst Muzykant.
Nie chciał iść do szpitala, więc nie wezwał karetki ani w pierwszej godzinie, ani w drugiej. Trochę pojeździł na rowerze. Tak minął jeden dzień i drugi.
- Potem już mnie coraz bardziej cisło, no i cisło, cisło, ale godom sobie: jeszcze się uspokoi - wspomina pan Horst.
Po pierwsze nie zwlekać
Pana Horsta coraz bardziej "cisło", więc w końcu poszedł do lekarza. Po tygodniu. A powinien natychmiast wezwać karetkę - od razu po pierwszym silnym bólu w klatce piersiowej.
- Ważne jest żeby nie zwlekać z wezwaniem pomocy, bo im dłużej trwa niedokrwienie i rozszerza się obszar martwiczy, tym większe ryzyko groźnych, ostrych powikłań - przypomina dr Bartosz Hudzik ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Większe jest też ryzyko, że pacjent po prostu umrze. Nie mamy w Polsce danych na ten temat, ale lekarze podejrzewają, że nawet co piąty pacjent umiera na zawał zanim trafi do szpitala. Bo dociera tam za późno - z własnej winy.
- Dwie trzecie tego opóźnienia to jest opóźnienie ze strony pacjenta. Po prostu zbyt długo zwlekamy z telefonem na pogotowie. Przeciętna tych opóźnień - według naszych badań - to jest prawie dwie i pół godziny - mówi prof. Mariusz Gąsior ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
"Czas to życie"
Stąd akcja edukacyjna "Zawał serca - czas to życie" wspierana przez kardiologów i prezydenta Polski. Kampania ma uświadamiać, że w trakcie zawału serce obumiera z każdą minutą z powodu niedotlenienia, a powiększająca się martwica i bóle jej towarzyszące mogą promieniować z klatki piersiowej do szczęki, lewego ramienia lub nawet przepony. Właśnie przez te objawy niektórym wydaje się, że mają problemy z trawieniem.
- Ciężko mi jakoś było na żołądku, a należę do tych ludzi, że jestem wszystkojedzący, więc myślałem, że to żołądek - opowiada Teodor Botor, pacjent po zawale.
W takiej sytuacji, bez szybkiej pomocy, pacjent skazany jest na śmierć lub trwałe kalectwo.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN