Już może i powinna być w aptekach, ale nie ma i jeszcze długo nie będzie. W kwestii medycznej marihuany teoria rozmija się z praktyką. 300 tysięcy pacjentów czeka na ulgę w cierpieniu. Nic z tego, bo nie ma między innymi odpowiedniego rozporządzenia.
Anna Mazur, chorująca na lekooporną padaczkę, już nie jest kryminalistką. Ale to wszystko. - To jest dla mnie ostatnia deska ratunku, żeby móc się leczyć. Ale jak się leczyć, jak tego nie ma - mówi.
Od listopada medyczna marihuana jest w Polsce legalnie dostępna. W teorii. W praktyce, około 300 tysięcy pacjentów, takich jak Anna, którym marihuana bardzo ulżyłaby w cierpieniu, w aptece jej nie znajdzie.
Marihuany faktycznie nie ma
Według pacjentów ustawa, która właśnie weszła w życie, to martwe prawo.
- Nie ma żadnych przepisów wykonawczych w tej chwili. Niestety, urzędnicy najwyższego szczebla się nie popisali, a z kolei ci, którzy by chcieli pomóc, nie mają po prostu wytycznych - mówi Dorota Gudaniec z fundacji "Krok po kroku", matka dziecka leczonego medyczną marihuaną.
Nie ma wytycznych, a przede wszystkim - nie ma co sprzedawać. - Nie mamy na chwilę obecną zarejestrowanego żadnego produktu - mówi aptekarz Karol Monieta.
Zielone światło musi dać Ministerstwo Zdrowia, które zapewnia, że aktualnie trwają prace nad rozporządzeniem określającym dokumenty niezbędne do rozpoczęcia procedury dopuszczenia do obrotu. Ale to dopiero początek długiego procesu.
- 210 dni - tyle właśnie ma Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych na dopuszczenie tego surowca do obrotu - informuje Tomasz Leleno z Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Mają zarobić Holendrzy
Lecznicza marihuana powinna trafić do kraju z Holandii, bo Sejm nie zgodził się, by konopie uprawiać w Polsce. Polscy pacjenci dadzą więc zarobić firmom zagranicznym. Ale znów - tylko teoretycznie.
- Tamtejsi producenci podkreślają, że nie mają tego aż tyle, żeby nam nie wiadomo ile tej substancji sprzedawać - ostrzega Anna Kalita, żona Tomasza Kality, współautora ustawy o medycznej marihuanie.
- Powinna być dostępna w najbliższym czasie, przynajmniej tak to sobie wyobrażam - mówi Tomasz Latos, wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia (PiS).
Wiele niewiadomych
Pomysłodawcy ustawy już teraz wyobrażają sobie nowelizację. - Papierek lakmusowy tego, czy faktycznie walczyli o to, żeby ulżyć w cierpieniu ludziom chorym, czy tylko po to, żeby zbić kapitał polityczny - mówi poseł Piotr Liroy-Marzec.
Pierwszym krokiem do ulżenia w cierpieniu jest recepta. Pytanie, czy lekarze będą chcieli ją wypisać.
- Nawet jakby mi ją wypisał, to jak pójdę do apteki, gdzie to będzie kosztować strasznie dużo, to mnie nie będzie stać, by się leczyć - martwi się Anna Mazur.
Miesięcznie może to kosztować nawet dwa tysiące złotych. Medyczna marihuana nie jest refundowana. To jedyne, co wiadomo na pewno.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN