Przejść 1800 kilometrów po to, by przejść do historii. Mateusz Waligóra, podróżnik z Wrocławia, chce pokonać pustynię Gobi. Pieszo, samotnie i bez wsparcia z zewnątrz. Do trzymiesięcznej wyprawy przygotowuje się od trzech lat. Jeśli mu się uda, będzie pierwszy na świecie.
Na razie to tylko pustynia Błędowska, na pograniczu Śląska i Małopolski. To tu Mateusz Waligóra testuje wózek, z którym chce przejść do historii. W telewizji złożenie konstrukcji zajmuje kilka sekund. W rzeczywistości to 15 minut. Na pustyni nie trzeba będzie się jednak tak spieszyć. Chyba, że zacznie brakować wody.
- Przeciętny człowiek jest w stanie przeżyć bez żywności około trzech tygodni. Ten sam człowiek bez wody nie przeżyje dłużej niż trzy dni - stwierdza podróżnik.
Dlatego najważniejszymi punktami na mapach są studnie i rzeki. Najdłuższy odcinek, który dzieli dwa miejsca z wodą liczy 300 kilometrów, czyli 10 dni wędrówki. Niebezpiecznej wędrówki, bo podróżnik będzie musiał ograniczyć spożycie wody do absolutnego minimum. Na dodatek Mateusz Waligóra nie ma pewności, że trafi na kolejne źródło.
- Pomimo tego, że woda na pustyni Gobi była w ubiegłym roku i w latach ubiegłych, to nigdy nie można mieć pewności, że w tym roku też tam będzie - przypomina Mateusz.
Ryzyko jest bardzo duże
Mniej zmartwień dotyczy jedzenia. Może dlatego, że na starcie będzie go aż 60 kilogramów. Co ciekawe podróżnik celowo zadbał także o inne zapasy. Na wyprawę jedzie z lekką nadwagą.
- Jestem świadkiem jego przygotowań i widzę, że nie zostawia nic przypadkowi - ocenia Michał Zimny, przyjaciel Mateusza.
- Ryzyko, że się nie uda, jest bardzo duże, a mimo wszystko istnieje kilku zapaleńców na świecie, którzy się tego podejmują - opowiada Mateusz.
Mateusz Waligóra będzie miał ze sobą telefon satelitarny, by w razie potrzeby wezwać pomoc. Szanse powodzenia wyprawy ocenia na 20 procent. Z każdym dniem będą one rosły.
- Po tych pierwszych dwóch tygodniach zazwyczaj następuje okres adaptacji, zarówno tej fizycznej jak i psychicznej. Przez pustynię chodzi się głową, a nie nogami - tłumaczy Mateusz.
Tylko, że to właśnie na nogach trzeba będzie pokonać 1800 kilometrów. Jeśli się uda, wrocławianin będzie pierwszym człowiekiem na świecie, który samotnie, bez wsparcia, przejdzie pustynie Gobi.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24