Mama z dziećmi wsiadła do złego pociągu. Z odsieczą przyszedł kierownik

27.03.2017 | Mama z dziećmi wsiadła do złego pociągu. Z odsieczą przyszedł kierownik
27.03.2017 | Mama z dziećmi wsiadła do złego pociągu. Z odsieczą przyszedł kierownik
Renata Kijowska | Fakty TVN
27.03.2017 | Mama z dziećmi wsiadła do złego pociągu. Z odsieczą przyszedł kierownikRenata Kijowska | Fakty TVN

Nieplanowany postój na trasie Pendolino. To nie wypadek, ani awaria. To po prostu pomoc. Kiedy mama z dwójką małych dzieci pomyliła pociągi, to kierownik zrobił wszystko, żeby pokierować sprawę na właściwe tory.

Pani Ania chciała jechać do Opoczna. Dbała o bagaż, dbała o bilet, ale wsiadła do złego pociągu. Nie jechał do Opoczna. Pendolino pędziło do Krakowa z panią Anią i jej małymi dziećmi na pokładzie. Okazało się to dopiero podczas kontroli biletów.

- Pojawił się strach, zażenowanie, nawet łzy, bo nie wyobrażałam sobie takiej całodziennej podróży z dwójką małych dzieci - mówi pani Ania, która chce zostać anonimowa. - Byliśmy przygotowani tylko na taką 50-minutową podróż - dodaje.

- Pomyślałem: co ja z tą kobietą zrobię, jak ją zawiozę do Krakowa? Tam było dwie i pół godziny oczekiwania na następny pociąg - tłumaczył Paweł Machaj, kierownik pociągu.

Pani Ani groziła podróż powrotna. Szmat drogi, ogrom stresu. - Dziecko to wyczuło. Jedno, drugie. Pomyślałem, że coś trzeba zrobić - dodaje.

"Wzorowa" obsługa

Kierownik Machaj rozważył, gdzie można zatrzymać pociąg, choć żadnego postoju przed Krakowem w rozkładzie nie było. - Nie udało się nam na stacji Opoczno. Udało się na stacji Włoszczowa - mówiła konduktor pociągu, Magdalena Nowak.

Udało się nie tylko zatrzymać pociąg, ale i poruszyć innych pasażerów. - Wszyscy byli bardzo serdeczni. Pomogli mamie i z bagażami, i z dzieciakami. Zachowali się wzorowo, duże brawa - zrelacjonował pasażer pociągu, Paweł Masterny.

Obsługa składu zadbała o dzieci pani Anny, dopilnowała, by cała trójka bezpiecznie wysiadła. Znalazła kolejne połączenie i zwolniła z opłat za bilet powrotnym pociągiem. Z Włoszczowy pani Ania z dziećmi pojechała do Opoczna.

Różnica kilku minut

Jak w ogóle doszło do pomylenia pociągów? - Oba odjeżdżały ze stacji Warszawa-Zachodnia do Krakowa. Różnica (między nimi - przyp. red.) była zaledwie kilka minut. Ten sam peron. Zaaferowana bagażem, dziećmi, nie spojrzałam na numeru pociągu - wspominała pani Ania.

- Jak już emocje opadły, to bardzo pozytywnie tę sytuację oceniłam. Chciałam bardzo podziękować panu konduktorowi, i pani konduktorce, i wszystkim pracownikom PKP Intercity za pomoc - mówi kobieta.

Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN