Młoda kobieta obita jak treningowy worek. Złamany nos, rozcięty łuk brwiowy, wykręcone ręce i siniaki to pamiątka po jej chłopaku - trenerze samoobrony. Pani Katarzyna pokazuje jak teraz wygląda, przyznaje, że wcześniej bała się odejść i apeluje: Dziewczyny, nie czekajcie. Od razu reagujcie.
- Rzucił się na mnie, rzucił mnie na podłogę. Najpierw ręce mi mocno trzymał, potem wziął moją głowę i zaczął bić nią o kafelki w łazience - mówi Katarzyna Dziedzic, ofiara przemocy domowej. - Był pijany. Próbowałam uciec do łazienki, no ale niestety...
Jak mówi pani Katarzyna - złamał jej nos, rozciął łuk brwiowy, wykręcił ręce, posiniaczył. Powinien być ostatnią osobą, która mogłaby jej to zrobić - był pierwszą.
Przy pani Katarzynie miał wysyłać SMS-y do innej kobiety. Gdy zaprotestowała - miał ją pobić i uciec. Kobieta zadzwoniła na policję. - Policjanci od razu wezwali na miejsce pogotowie, ponieważ kobieta miała obrażenia twarzy - mówi asp. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Szybka reakcja
- Mam nadzieję, że moja historia przestrzeże inne kobiety - mówi pani Katarzyna, bo tak jak u innych kobiet, na początku niespełna rocznego związku, u niej też było idealnie. - On jest w ciebie zapatrzony, zakochany, a potem nagle twoje życie zaczyna być zależne od niego, mimo że, jeżeli chodzi o finanse to ja utrzymywałam go - opowiada. Napastnik ma 36 lat i jest trenerem personalnym. Znajomi z siłowni są zdziwieni tą sytuacją, bo - jak mówią - "jest empatycznym, bezproblemowym człowiekiem". - Uważa się za trenera samoobrony, który prowadzi zajęcia na dzień kobiet - opowiada z kolei jego ofiara, Katarzyna Dziedzic.
"Był karany"
Dla kobiet sobie bliskich już wcześniej miał być napastnikiem. Takim, przed jakim bronić się uczył inne kobiety. - Był karany również za czyny przeciwko zdrowiu jak i czyny o charakterze groźby - podaje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Katarzynę miał pobić pierwszy raz, choć agresywny już bywał. - Bałam się podjąć decyzję o rozstaniu, chociaż wiedziałam, że to jest tragedia - przyznaje pani Katarzyna. Teraz chce, by kobiety reagowały na pierwsze sygnały, a nie czekały na ostateczność. - Ja na to nie zasłużyłam, żadna ofiara na to nie zasługuje. Jedyny winny to jest oprawca i trzeba o tym głośno mówić i nie można się bać - dodaje.
- Jej odwaga, to, że pokazała, co się w jej życiu dzieje, daje też siłę innym osobom - mówi Dorota Seweryn-Stawarz, radca prawny z fundacji "Na Rzecz Równości".
Pani Katarzyna zrobiła obdukcję i złożyła zawiadomienie na policji. Napastnik dostał zakaz zbliżania się i dozór policji. Przyznał się do kłótni, nie przyznaje się do pobicia. Sprawcy grożą 2 lata pozbawienia wolności.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN