- Ja nie walczę o swój interes, o swoją pozycję i swój święty spokój, ponieważ gdybym chciała mieć święty spokój, to dawno bym odeszła z tego stanowiska. Ja walczę o państwo, praworządność i zachowanie konstytucyjne - oświadczyła prof. Małgorzata Gersdorf, idąc w środę do Sądu Najwyższego. Uważa, że wciąż pełni funkcję pierwszego prezesa SN, aż do 2020 roku.
Być może to jeden z ostatnich przyjazdów Małgorzaty Gersdorf do pracy. Być może to też ostatnie jej dni w gabinecie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.
Małgorzata Gersdorf nie ma złudzeń, że władza pozwoli jej zostać. Najwyżej - jak uważa - do połowy sierpnia. - Po prostu nie pozwolą mi wejść. Formalnie albo strażnicy mnie nie wpuszczą, albo zostanie mi zabrana karta wejścia do sądu - przewiduje.
PiS przyspiesza z nowelizacją
Taka ewentualność jest możliwa, bo PiS wyraźnie przyspieszył i zgłosił kolejne zmiany do ustawy regulującej funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Mają one umożliwić szybkie obsadzenie wolnych stanowisk w tym sądzie, by spośród nowych sędziów prezydent mógł wybrać nowego pierwszego prezesa.
PiS nawet nie ukrywa, że chce jak najszybciej pozbyć się prezes Gersdorf i obsadzić nowymi sędziami Sąd Najwyższy. - Gdyby się trzymać zapisów tej obowiązującej ustawy, na pewno ta sytuacja przeciągnęłaby się do początku przyszłego roku - mówi Bartłomiej Wróblewski z PiS.
PiS w ekspresowym tempie zgłosił ustawę i błyskawicznie ją uchwali. To reakcja władzy na zapowiedzi sędziów, że będą gremialnie zgłaszać swoje kandydatury do Sądu Najwyższego. A rozpatrzenie tych kandydatur trwałoby na tyle długo, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej mógłby ustawę ocenić. Teraz nie zdąży.
- PiS po prostu boi się, że Trybunał Sprawiedliwości (Unii Europejskiej - przyp. red.) może zatrzymać jej (ustawy - przyp. red.) działanie w drodze postanowienia zabezpieczającego - ocenia Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
"Walczymy o pryncypia"
Właśnie z powodu sejmowego przyspieszenia Małgorzata Gersdorf przerwała urlop i wróciła do pracy. - My teraz walczymy o pryncypia. O to, czy będziemy żyć w państwie prawa, demokratycznym czy w quasi demokratycznym - mówi prof. Gersdorf.
Jej pójście na urlop tuż po tym, gdy władza wysłała ją w stan spoczynku wywołało konsternację. Powrót - zadowolenie.
Profesor Gersdorf wróciła także dlatego, że chciała bronić zastępującego ją sędziego Iwulskiego, który jest atakowany za sądzenie w stanie wojennym. - Jest najlepszym sędzią w Polsce z zakresu sądownictwa pracy - podkreśla.
Walka się kończy?
Ale prof. Gersdorf ma poczucie, że walka powoli się kończy. - Sędziowie nie mają za sobą wojska ani siły żadnej. Dlatego dochodzimy do ściany, bo argumenty prawne nie przemawiają do drugiej strony - mówi. - Ale nie poddałam się. Siedzę sobie tutaj uznając, że moja kadencja kończy się w 2020 roku - dodaje. Przedstawiciele rządzącej partii i prezydenta nie ustępują i powtarzają, że Małgorzata Gersdorf jest "sędzią w stanie spoczynku". Przestrzegają także, że jeżeli będzie podejmowała jakieś decyzje i występowała w roli pierwszej prezes SN, czeka ją postępowanie dyscyplinarne.
- Obrona konstytucji nie jest deliktem - odpowiada jednak prof. Gersdorf.
Inni sędziowie też nie obawiają się dyscyplinarek. Zamierzają protestować, mimo że mogą stracić status sędziowski, a co za tym idzie pieniądze i pozycję. - Pokazujemy, że nie zależy nam na naszych stanowiskach, tylko bronimy pewnych wartości - podkreśla sędzia Igor Tuleja.
W piątek Małgorzata Gersdorf wygłosi wykład w Niemczech jako pierwsza prezes Sądu Najwyższego. W tym samym czasie Sejm będzie ostatecznie przypieczętowywał szybkie przejęcie Sądu Najwyższego.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN