Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.
Po 9-letnim Olku na pierwszy rzut oka nie widać, że miał ciężki wypadek. Jednak za jego uśmiechem kryją się ból i cierpienie. Chłopiec w rozmowie z reporterką "Uwagi!" TVN wyznał, że nie czuje się do końca zdrowym, a jego marzeniem jest właśnie wyzdrowieć.
- Z chwilą, kiedy Aleksander rośnie, co widać na odcinku lędźwiowym, tu wszystko ciągnie, dlatego Aleksandrowi sprawia to ból, bo to jest wszystko poprzyczepiane. Pracujemy nad tym, żeby to wszystko rozruszać - informuje Małgorzata Jankowiak, rehabilitantka Olka.
ZOBACZ TEŻ: Pan Mikołaj jest śmiertelnie chory i szuka rodziny zastępczej dla swojego syna. "Wierzę w dobro ludzi"
Chłopiec trzy lata temu uległ poparzeniu. Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. Lekarze dawali mu jedynie 20 procent szans na przeżycie. Do dziś nie wiadomo, jak do tego doszło. Jedno jest pewne: w momencie wypadku Olek był pod opieką matki. Prokuratura wszczęła postępowanie, ale śledztwo umorzono. Teraz chłopcem opiekują się ojciec i jego partnerka.
Pomoc dla chłopca
Ojciec chłopca w rozmowie z reporterką "Uwagi!" TVN wyznał, że ma duży żal do matki chłopca. Z kolei jego partnera przyznała, że chcieliby poznać okoliczności wypadku. - Na pewno to nic nie zmieni, ale może by to dało zamknięcie tej sytuacji, że byśmy znali prawdę - zaznaczyła Aleksandra Towpik.
Walka o wyjaśnienie przyczyn tego tragicznego wypadku zakończyła się niepowodzeniem. Sukcesem natomiast mogą zakończyć się starania o poprawę jakości życia dorastającego chłopca.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Chłopiec tracił oddech, matka była przerażona. Telefoniczny instruktaż i dramatyczna walka o życie
Olek, ze względu na blizny, musi nosić koszulę uciskową uszytą na miarę z biomateriałów. Roczny koszt takiej ręcznej produkcji to kilka tysięcy złotych. - Użytkujemy takie ubranko około trzech miesięcy do pół roku, ponieważ ono się niszczy w miarę użytkowania. Pacjent nosi je 24 godziny na dobę. Zdejmujemy je tylko do kąpieli, rehabilitacji i masażu - wyjaśnia Agata Wlazeł z firmy Tricomed.
Żeby nie dochodziło do zesztywnień blizn, chłopiec musi być rehabilitowany co najmniej raz w tygodniu. Czeka go poza tym jeszcze minimum siedem zabiegów operacyjnych związanych z usuwaniem blizn. Włączenie się w akcję pomocy podopiecznym Fundacji TVN jest proste – wystarczy wysłać SMS-a (wiadomość na numer 7356 o treści POMAGAM - 3,69 PLN z VAT).
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN