Projekt ustawy o podatku solidarnościowym jest już gotowy. Rząd chce ściągnąć od najbogatszych 2 miliardy złotych i przeznaczyć na pomoc dla niepełnosprawnych. A ci mówią wciąż o urzędniczych absurdach i codziennych problemach z uzyskaniem pomocy. Ich zdaniem, rząd mógłby je usunąć już teraz.
Mama musi zajmować się Rafałem całą dobę. Mężczyzna nie widzi, nie chodzi i nie mówi. Urodził się 1976 roku, w czasach - jak mówi jego mama - też nie najlepszych. - To były koszmarnie trudne czasy. Nie było żadnych zapomóg, nie było żadnych świadczeń - wspomina pani Mariola Krysiak, mama Rafała.
By w dzień go wyżywić, po nocach szyła i składała zabawki. Tak przez dwadzieścia lat. Teraz ma tylko osiemset pięćdziesiąt złotych emerytury.
- Gdyby pani Mariola nie wykonywała pracy, to mogłaby się ubiegać o świadczenie pielęgnacyjne, które wynosi 600 złotych więcej niż przyznana jej emerytura - komentuje mecenas Katarzyna Kucharczyk, pełnomocnik pani Marioli.
"Lekceważenie starszych matek"
Wyższe świadczenie zamiast niskiej emerytury byłoby dla rodziny dużym wsparciem. Ale na drodze stanęły przepisy i urzędnicy.
- Dzisiaj nie ma takiego zapisu, z którego wynika, że można zrzec się prawa nabytego jakim jest emerytura i sięgnąć po ten zasiłek, mimo że ten zasiłek jest wyższy - mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi. Z tym zgodziły się sądy wszystkich instancji.
Pani Mariola ma żal, ale do rządu. - Tak zlekceważył te starsze matki, matki które tyrały minimum 20 lat i jednocześnie opiekowały się dzieckiem - stwierdza pani Mariola.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej tym matkom różnice w świadczeniach planuje wyrównać. Wiceminister Bartosz Marczuk nie konkretyzuje jednak, w jaki dokładnie sposób.
2 miliardy złotych na pomoc niepełnosprawnym
Więcej konkretnych rozwiązań dla niepełne znajduje się za to w projekcie ustawy o podatku solidarnościowym, który w piątek opublikował rząd.
Do Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych za dwa lata ma trafić blisko dwa miliardy złotych. Pieniądze mają trafić tam z 4-pocentowego podatku nałożonego na osoby zarabiające powyżej miliona złotych, z dotacji budżetowych a także ze składek na funduszu pracy.
Zdaniem niepełnosprawnego Sebastiana Szostka, pieniądze powinny między innymi zostać przeznaczone na szkoły dla niepełnosprawnych, którzy chcą i mogą się uczyć. Sebastian, mimo zaniku mięśni, skończył szkołę i jest technikiem administracji. Ale na tym dla niego koniec.
- Uczyć się nie będzie, ponieważ na tę chwilę po prostu nie ma systemu wsparcia - mówi Marzena Szostek, mama Sebastiana.
Wsparcie - społeczne i zawodowe mają zapewnić projekty realizowane właśnie z Funduszu. Sejm nowymi przepisami zajmie się po wakacjach.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN