Dzieci z hospicjów w Polsce mają swoje marzenia, spisują je i wysyłają do świętego Mikołaja. Więc uwaga: czas zacząć działać, bo niewiele trzeba, by sprawić komuś radość. Dziećmi opiekują się fundacje, ale pomóc może każdy.
Mama rozdaje całuski, ale prezenty powinien dać Święty. I najwyższy czas, żeby o tym pomyślał.
- Sebastian, mimo choroby, lubi otrzymywać prezenty. Chyba nawet bardziej niż wszystkie inne dzieci - mówi pani Marzena, mama chłopca.
Fundacja Hospicyjna z Gdańska, pod której jest opieką, dobrze o tym wie. Rozpoczyna więc akcję "Mikołaje na start" i publikuje listę: długą na sto sześćdziesiąt trzy marzenia. Wystarczy wybrać i spełniać je. Życzenia Janeczki i Kacpra - rodzeństwa Sebastiana też tam są.
Gdy Mikołaj się tym zajmie, mamie wystarczy pieniędzy na rehabilitację brata. Jak przyznaje pani Marzena - "czasami jest ciężko".
Szlachetna akcja
Chory Hubert marzy o... blenderze, dziewięcioletni Karol, brat chorego Krzysia, chciałby dostać spodnie bojówki. Łucja uwielbia wszystko związane z księżniczkami. Dwunastoletni Krystian - któremu zmarła ukochana babcia, która go wychowywała - marzy o karcie podarunkowej do ulubionego sklepu.
Święty Mikołaj niech nie pyta czy były grzeczne, bo dzieci chore i ich rodzeństwo, a także dzieci, które straciły kogoś bliskiego po prostu na prezent zasługują.
Podarunki można nadsyłać lub przynosić do siedziby Fundacji Hospicyjnej, która pomaga umierającym dzieciom. Pracownicy fundacji dbają, by wypełniać ich policzone dni radością.
Fundacja "Gajusz" z Łodzi, która również opiekuje się dziećmi w hospicjum także publikuje listę marzeń. Wie, że darczyńcy przyniosą dokładnie takie rzeczy, jak trzeba.
"Prezent wymarzony"
- Pytają czy wskazana rzecz, która miała być żółta, to czy może być jednak pomarańczowa, bo nie ma. To jest miłe, bo ci ludzie rozumieją, że nie chodzi by dostały prezent, ale żeby to był prezent wymarzony - wyjaśnia Tisa Żawrocka – Kwiatkowska, prezes Fundacji Gajusz.
I mogą się spodziewać finału w postaci szczerych uśmiechów dzieci. Marzenia rodziców chorych dzieci - poza zdrowiem pociech - są jednak bardziej przyziemne.
Bartkowi z Krakowa przydałyby się środki pielęgnacyjne, pieluchy i maści. Jego mama Anna Łukasik mówi jednak, że "najpotrzebniejszy jest oczyszczacz, nawilżacz powietrza".
Rodzice Bartka sami listów do Mikołaja nie piszą, ale marzą "żeby nie było gorzej".
- Najważniejsze jak wstajemy rano i on jest z nami – mówi ojciec chłopca, Piotr Łukasik.
Pewności i zdrowia Mikołaj nie przyniesie, więc niech zatroszczy się o resztę.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN