Nie ma szczepienia, nie będzie badania. Pani doktor z Siedlec nie ma litości i ma dość. Może odmówić przyjęcia pacjenta, jeżeli wskaże mu dalszą drogę. Bo droga bez szczepień jest drogą donikąd. A w Finlandii mają kolejny argument w tej dyskusji.
Doktor Magdalena Daniel ma ponad 30 lat doświadczenia w zawodzie i stąd tak zdecydowana postawa. Odmówiła przyjęcia już dwójki pacjentów, jak mówi, w ich interesie. Oświadczyła, że nie będzie wykonywać żadnych zabiegów u dzieci bez obowiązkowych szczepień.
- Nie mogę zagwarantować, że nieszczepione kilkumiesięczne dziecko nie spotka się w poczekalni gabinetu z dzieckiem z bólami brzucha, które ma rotawirusy. Ono jest wtedy narażone na zakażenie, po co? - tłumaczy.
"Tykająca bomba"
Jej internetowe oświadczenie wywołało epidemię komentarzy. Lekarka twierdzi, że do jej gabinetu przychodzi się po porady, a nie po ratunek i miała do tego prawo.
- Lekarz musi poinformować pacjenta o tym, że odmawia, odnotować to w dokumentacji medycznej, ale także wskazać inną placówkę, do której ten pacjent ma się udać - mówi Katarzyna Głodowska z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Po stronie lekarki i szczepień stają jej koledzy po fachu. - Traktuję wpis pani doktor, tę opinię, jako taki akt rozpaczy, desperacji środowiska medycznego, ludzie, opamiętajcie się - mówi pediatra Jacek Kidoń.
- To naprawdę jest tykająca bomba. Nie potrzeba nam wcale broni nuklearnej, żeby za kilkanaście lat mieć epidemię chorób, o których już wszyscy nie pamiętają - argumentuje Magdalena Daniel.
Nieszczepione dzieci zagrożeniem
Przykładem na skuteczność szczepień jest Finlandia. Co roku na rotawirusy chorowało tam 11 tysięcy dzieci, lecz po wprowadzeniu darmowych szczepionek liczba tych, które trafiają do szpitala, spadła o 93 procent.
W Polsce te szczepienia są płatne, ale inne już nie. Może przerażać, jak wiele chorób jest w natarciu.
- Według epidemiologów odry nie powinno być. Jednak później okazało się, że karetki zwoziły dzieci, u których potwierdzono tę chorobę - ostrzega Cyryla Staszewska z Powiatowej Stacji Epidemiologicznej w Poznaniu.
W skrajnych przypadkach, by "uchronić" dziecko przed szczepieniami, rodzice zabierali noworodka ze szpitala. Wielu innym trudno to pojąć.
- Uważam, że jest to bardzo ważne. Nie tylko ze względu na moje dzieci, ale również na te, które nie mogą się szczepić, bo są na przykład po przeszczepach. Nieszczepione dzieci stanowią zagrożenie dla innych - zauważa Anna Marcinkowska, matka 14-miesięcznego Leona.
- Tu jakiś palec boży był w tym, żeby na ten temat rozmawiać. Ja nie czuję się linczowana ani chwalona. Im więcej będziemy na ten temat mówili, tym lepiej - mówi Magdalena Daniel.
W Polsce nie szczepi się coraz więcej dzieci. Tylko w ubiegłym roku nieszczepionych było 20 tysięcy.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN