Jagienka miała takie problemy z kręgosłupem, że nikt nie chciał jej operować. Mimo to - niestrudzona i pełna optymizmu - zbierała na leczenie noworodków jako wolontariuszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jej stan groził śmiercią, ale dzięki wysiłkom polskich lekarzy, dziewczynka wraca do zdrowia
8-letnia Jagienka jest śliczną, drobną, niebieskooką blondynką. Ma w sobie to "coś", co sprawia, że chęć pomocy okazało jej bardzo wielu. Jagienka po prostu była i jest księżniczką. Zarówno w migoczącej, jak i w szpitalnej koronie.
- Pamiętam, że jak się obudziłam po operacji, to sprawdzałam czy mam tą opaskę czy nie - wspomina dziewczynka i dodaje, że to była ulga, bo "ta opaska bolała", a gdy ból minął - wiedziała - że "to już koniec leczenia".
To, że będzie koniec leczenia, wcale nie było tak oczywiste. Jagienka cierpi na łamliwość kości. Jakby tego było mało, deformacja kręgosłupa pogłębiała się, dusząc dziecko. - Psychicznie również było widać, że dziecko po prostu gaśnie - wspomina mama Jagienki.
Gdy już żaden lekarz w Polsce nie dawał dziewczynce szans, gdy odsyłano ją do hospicjum, na drodze księżniczki stanął czarodziej - doktor Paweł Grabala z Olsztyna. I - jak w bajce - wyrwał ze stanu beznadziei.
Pionierska metoda
Nikt się nie spodziewał takich efektów, bo metoda jest w Polsce pionierska. Doktor Grabala odważył się najpierw rozciągnąć kręgosłup Jagienki przytwierdzonym do czaszki wyciągiem, a potem wszczepić przytwierdzone śrubami do kręgosłupa pręty, które już bez wyciągu utrzymają Jagnę w pionie.
- Śruby trzymały się w bardzo słabej kości. Jej kręgosłup można porównać do pacjentki z osteoporozą - tłumaczy dr Paweł Grabala z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
- Jest odważnym lekarzem, ale nie jest to brawura. To odwaga i pewność umiejętności - tak doktora ocenia ojciec Jagienki, Filip Hursztyn. - Jest dla mnie bohaterem - dodaje mama dziewczynki.
- Ciężko mi było, ale się zgadzałam, bo wiedziałam, że potem będzie mi po prostu lepiej - mówi Jagienka.
Nadzieja dla innych
Jest dobrze, bo po pierwsze dziewczynka oddycha. Po drugie - rośnie.
Nadszedł więc czas, by się uczyć chodzić już bez wyciągu. A gdy jest ciężko, przypomina sobie, jak w szpitalu dała radę zebrać jako wolontariuszka WOŚP ponad 6 tysięcy złotych dla wcześniaków.
Teraz Jagienka - przecierając szlak - daje nadzieję innym chorym dzieciom. - Jesteśmy otwarci, gotowi do coraz powszechniejszego stosowania tej metody - zapewnia doktor Krystyna Piskosz-Ogórek z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
A Jagienka jest gotowa na wszystko.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN