To była zwykła rozmowa o pogodzie i rodzinie. Tylko okoliczności były niezwykłe. Lekarze z Krakowa zoperowali guza mózgu przytomnej kobiecie w ciąży. Zdecydowano się na taki krok, bo silne leki mogłoby zaszkodzić dziecku. Do tego guz był tuż przy ośrodku mowy. Operacja udała się.
Pani Monika już spokojnie czeka na maj - czyli narodziny dziecka. Wcześniej była załamana. Lekarze zdiagnozowali u niej guza mózgu, gdy poszła spytać dlaczego zapomina słów. - Chciałam powiedzieć garaż, a powiedziałam garderoba - wspomina już po operacji Monika, która chce pozostać anonimowa.
Guz miał wielkość sporej cytryny i rozrastając się naciskał na fragment mózgu odpowiedzialny za mowę. Czas naglił. - Wiadomo, że ten guz nie siedzi i nie czeka spokojnie aż ja urodzę - mówi Monika.
Całkowite wybudzenie
Neurochirurg Ryszard Czepko ze szpitala św. Rafała w Krakowie podjął się, w raz zespołem, usunięcia nowotworu. - Zdecydowaliśmy się, że zrobimy tę operację w warunkach całkowitego wybudzenia pacjentki. Tak żeby móc monitorować najważniejsze parametry dotyczące funkcji mowy - tłumaczy. - Trudnością tej operacji było to, że pacjentka faktycznie nie była sama. Z jednej strony mamy pacjentkę, której trzeba pomóc, z drugiej nie możemy zaszkodzić ciąży i nienarodzonemu dziecku - dodaje ginekolog dr n. med. Paweł Szymanowski. Dziecku zagrozić mogły też lekarstwa podawane przy znieczuleniu ogólnym. Poza tym pacjentka nie mogłaby rozmawiać. Pani Monika musiała być jednak ciągle świadoma i jak wspomina anestezjolog Jarosław Pawlik "do samego końca nas zagadywała". - Było bardzo ciekawie - dodał. By pani Monika nie cierpiała znieczulono ją, ale jedynie w obrębie mózgu. Wcześniej sprawdzono jak blisko ośrodka mowy usadowił się guz. Gdy pacjentka wyliczała np. miesiące roku znaczyło to, że wszystko jest w porządku. Lekarze w trakcie operacji stymulatorem pobudzali ośrodek mowy, wówczas pacjentka przestawała mówić, a neurochirurdzy wiedzieli gdzie jest ośrodek mowy. Omijali go i precyzyjnie wycinali tylko guz.
Dzięki temu pani Monika może opowiedzieć jak było. - Jakby pincetką ktoś wyciągał coś z głowy - wspomina i dodaje otuchy innym. - Mówię wszystkim mamom, żeby się nie bały i podjęły się operacji, bo są duże szanse żeby żyło i dziecko i mama - mówi pani Monika.
Autor: Renata Kijowska
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN