Sypią się mandaty, a to oznacza, że nie wszyscy przestrzegają zalecenia spędzania Wielkanocy w domu. Niektórzy korzystają z niemal pustych dróg i próbują się przemknąć do rodziny. Zawraca ich policja.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Ruch na drogach jest, ale niewielki. Większość z nas posłuchała apeli o to, aby na Wielkanoc nie wyjeżdżać. Byli jednak tacy, którzy uznali, że akurat ich ograniczenia nie dotyczą.
- Pytamy o cel podróży w wielu wypadkach, jeżeli mamy wątpliwości. Mandat jest nakładany dopiero wtedy, kiedy jest naprawdę uzasadniony. Tych mandatów zeszłej doby policjanci nałożyli niecałe 1300. Samych interwencji było prawie 20 000 - mówi kom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji.
W najbardziej rażących przypadkach 600 wniosków o ukaranie skierowano do sądów. W sumie więc co dziesiąty skontrolowany kierowca postanowił zaryzykować i ruszyć w drogę, choć nie było to konieczne. Jeszcze więcej takich osób było w piątek.
Priorytetem jest dobro mieszkańców
- Chodzi nam przede wszystkim o dobro mieszkańców. O to, żeby unikać zbędnego gromadzenia i grupowania się. Po to, żeby nie dochodziło do kolejnych zakażeń. No i, żeby jak najszybciej sytuacja wróciła do normy - tłumaczy kom. Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
- Pewnie te statystyki, które opublikuje Ministerstwo Zdrowia za tydzień, za dwa, odpowiedzą na pytanie czy spędziliśmy te święta odpowiedzialnie - uważa Robert Opas.
Przez całą Wielkanoc, 24 godziny na dobę, tego, aby bez potrzeby nie przemieszczać się będzie pilnować 25 tysięcy funkcjonariuszy policji, straży miejskiej i żołnierzy.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24