Nareszcie są na wolności, a niektórzy byli w izolacji nawet ponad miesiąc. Historia Ukraińców, którzy przyjechali do Polski do pracy, a trafili na przymusową kwarantannę, to także historia bezinteresownej pomocy, otwartych serc i wielkiej życzliwości. Warto ją opowiedzieć.
Zatrzymani na ponadmiesięcznej kwarantannie Ukraińcy mogą wracać do domów lub jechać do pracy. To, że przetrwali trudny czas, to zasługa także pani Bożenki, sąsiadki. - Pani Bożenka, sąsiadka, latała po dwa razy dziennie i jabłka nam przynosiła. Jakbym w domu była - opowiada pani Anna z Ukrainy.
Dziewiętnastu obywateli Ukrainy do Polski przywiózł pośrednik pracy. Jak mówią, zakwaterował ich w mieszkaniu z zakażoną koronawirusem osobą. Po dodatnich wynikach testów, umieścił domu w lesie i praktycznie porzucił.
- Przywiózł pięć bochenków chleba, karton makaronu, kaszy i sodę. Jeszcze nawet spytałam, po co ta soda. Po to, żeby gardło płukać - opowiadała 18 sierpnia Ilona Kubicka, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lipiu.
Władze starostwa w Kłobucku, gminy Lipie i mieszkańcy maleńkiego Chałkowa pospieszyli z pomocą.
- Tak samo, jak i nasi rodacy wyjeżdżali za granicę, tak i tych należało by traktować po ludzku po prostu. Zostali wyrzuceni jak śmieci - mówiła w sierpniu pani Bożena Cieśla, mieszkanka Chałkowa.
"Pierwsze dni były straszne"
Choć czuli się dobrze, kolejne wyniki testów wskazywały plus. W Polsce mogli pracować trzy miesiące, a już uciekł miesiąc. - Nawet nie chodzi o chleb czy ziemniaki, ale o wsparcie. Bo pierwsze dni były straszne. Baliśmy się, że poważnie zachorujemy - opowiada pani Anna z Ukrainy.
Po zmianach przepisów nie muszą już czekać na ujemne wyniki testów. Kończą izolację.
- Osoby, które przebywają już minimum 10 dni w izolacji bądź w kwarantannie i nie wykazują żadnych objawów, nie są zakaźne. No więc nie produkują tego wirusa na tyle, żeby zakażać inne osoby - wyjaśnia Dorota Barańska-Kaczmarek z Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Kłobucku.
Gdy ich problemy się kończą, zaczynają się problemy pośrednika. Prokuratura sprawdza, czy nie naraził na niebezpieczeństwo zdrowia i życia obywateli Ukrainy.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24