Nie jest seniorem i nie chorował, ale koronawirus uderzył w niego z całą zajadłością. Zaatakował płuca i zniszczył je tak, że jedynym wyjściem był przeszczep. Pierwszy w Polsce pacjent, któremu po zachorowaniu na COVID-19 transplantacja ratuje życie, dochodzi do siebie w klinice w Zabrzu.
Pacjent jest wybudzony i z każdym dniem czuje się coraz lepiej. Ale jeszcze trzy tygodnie temu było bardzo źle. Lekarze przecierali oczy. Na prześwietleniu tam, gdzie zazwyczaj są płuca, świeciła tylko biała plama.
- Płuca chorego nie funkcjonowały w ogóle. Ich praca była zastąpiona urządzeniem do pozaustrojowej oksygenacji krwi - opowiada doktor habilitowany Marek Ochman, transplantolog i pulmonolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Urządzenie nazywane ECMO podłączyli lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. To stąd dopiero pacjent w krytycznym stanie trafił do Zabrza. ECMO podłącza się wtedy, kiedy nie pomaga już respirator. Zastępuje płuca i serce. Natlenia i tłoczy krew. Przedłuża życie, ale nie leczy. Stąd Zabrze i przeszczep.
- Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że taka transplantacja się udała. Chory powoli wraca do zdrowia. Mam taką nadzieję, że za jakiś czas podzielimy się z państwem szczegółami dotyczącymi stanu zdrowia tego chorego, jak będzie wychodził do domu - dodaje doktor Ochman.
"Musimy jednak wszyscy bardzo uważać"
Pacjent zakaził się koronawirusem, a ten zniszczył mu płuca. Zniszczył płuca sprawnemu 50-letniemu człowiekowi, który do tej pory nie cierpiał na żadne współistniejące choroby.
- Pacjent, którego stan ogólny jest stanem bardzo dobrym, pacjent młody, a u którego doszło do dosyć masywnego zniszczenia właśnie tego organu - opisuje Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Ten przypadek pokazuje, że my musimy jednak wszyscy bardzo uważać, bo nawet młodym, zdrowym osobom ta choroba może uszkadzać płuca w sposób nieodwracalny i czasami dramatyczny - przekonuje doktor habilitowany Marek Ochman.
Dlatego COVID-19 jest tak niebezpieczny. Dziesięciu zakażonych przejdzie go lekko, a jedenasty może kontakt z koronawirusem przypłacić życiem.
- Chcemy przekazać dobrą wiadomość z Zabrza, że pomoc nawet w sytuacji dramatycznej istnieje i trzeba o tym pamiętać i z tego być dumnym, ale nie doprowadzajmy do takiej sytuacji. Najważniejsze jest pamiętanie o masce codziennie - apeluje profesor Marian Zembala, dyrektor naczelny Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Masce, dzięki której dajemy szansę na życie innym.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24