Lekarze obserwują, że coraz częściej pacjenci odmawiają poddania się testowi na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Są to zwłaszcza te osoby, które nie chcą przerywać aktywności zawodowej. Taka decyzja jest nieodpowiedzialna, bo jeśli ich choroba się zaostrzy, a nie zdiagnozowano u nich oficjalnie COVID-19, to odpowiednie leczenie może być podjęte za późno.
- W tej chwili mniej więcej 2-3 pacjentów na 10 odmawia wykonania testu, nawet w momencie, kiedy jest on zlecony - informuje Magdalena Wiśniewska, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
To nie dane oficjalne, a lekarskie szacunki. Coraz częściej pacjenci nie chcą być przetestowani pod kątem zakażenia SARS-CoV-2. Lekarze widzą, że zgłasza się do nich mniej pacjentów z objawami infekcji niż jeszcze kilka tygodni wcześniej. To oznacza, że albo zachorowań istotnie jest mniej, albo że do chorowania pacjenci się po prostu nie przyznają.
- Jeżeli te objawy nie są tak dramatyczne, że go (pacjenta - przyp. red.) ścinają z nóg, to, oczywiście, idzie do pracy - twierdzi Michał Sutkowski, członek Zarządu Głównego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Do lekarza tego rodzaju pacjent dzwoni wtedy, gdy do pracy iść już nie jest w stanie. - Pacjenci dzwonią, zgłaszają objawy infekcyjne i od razu zaznaczają: ale to na pewno nie COVID-19, ja potrzebuję tylko zwolnienia i chwilę posiedzieć w domu - opisuje lekarz rodzinny Joanna Szeląg.
Wszystko po to, żeby nie wejść do systemu. - Samo pojawienie się zlecenia wykonania testu z automatu nakłada na tego pacjenta kwarantannę - tłumaczy doktor Magdalena Wiśniewska.
"Panie doktorze, po co wiedzieć?"
Wynik pozytywny to izolacja dla chorego, kwarantanna dla rodziny i często nawet kilka tygodni zamknięcia w domu. Jest też coś jeszcze. - U młodszych osób: powody ekonomiczne, obawy o utratę pracy - wyjaśnia doktor Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Dlatego bywa, że lekarz zlecający test trochę się nasłucha. - Padają takie określenia nawet jak "miękki szantaż": panie doktorze, proszę tego testu nie zlecać - opisuje doktor Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie.
- Te osoby mówią: no, panie doktorze, no może nie jednak, bo po co wiedzieć - dodaje doktor Sutkowski.
Lepiej wiedzieć. Na wszelki wypadek. - Pacjent, jeżeli się zaostrzy, będzie mógł w szybszy sposób uzyskać pomoc medyczną, będzie po prostu wiadomo, co mu dolega i jak poruszać się po systemie - tłumaczy doktor Jankowski.
Brak diagnozy na początku choroby to problem wtedy, gdy się ona zaostrzy.
- Kończy się to zbyt późnym zdiagnozowaniem, zbyt późnym trafieniem do szpitala, w efekcie zbyt późnym podjęciem leczenia - podsumowuje prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Lekarze obawiają się, że dwóch pacjentów na dziesięciu, którzy odmawiają wykonania testu to jeszcze nie najwyższy wynik tej statystyki.
- Będzie coraz więcej. Przed świętami dojdziemy do ośmiu na dziesięciu - uważa doktor Wiśniewska.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN