Każdy wyjazd jest podróżą w nieznane, każdy kontakt z pacjentem jest ryzykiem. Ratownikom medycznym brakuje środków ochrony, a tym, którzy ich wzywają, zdarza się po prostu kłamać. Dlatego coraz więcej ratowników zamiast pomagać chorym, jest w kwarantannie.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Ratownicy medyczni w całej Polsce apelują, żeby informować ich podczas wezwania, czy osoba wzywająca miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem SARS-CoV-2. "Jeszcze pomagamy, ale zaraz może nas nie być" - alarmują.
Ratownicy każdego dnia muszą decydować - czy do pacjenta pojadą zabezpieczeni w odpowiednim stroju. Jeśli bez odpowiedniego stroju zetkną się z osobą potencjalnie zakażoną SARS-CoV-2, to będą musieli przejść kwarantannę.
- Nie jesteśmy w stanie fizycznie ubrać się w pełne środki ochrony indywidualnej na każdy wyjazd, bo tych środków fizycznie by nam zabrakło po kilku dyżurach. W związku z tym musimy mieć pewność czy ten pacjent na pewno nie był narażony na taki kontakt - tłumaczy Tomasz Draczyński, ratownik medyczny.
"Pacjenci kłamią"
Od początku pandemii każde nowe zgłoszenie, pojawiające się na obsługiwanym przez ratowników tablecie, zawiera informacje - jak dobrze powinni być zabezpieczeni. Część osób zataja kluczowe informacje.
- Pacjenci kłamią. Nie dopowiedzą wszystkiego. Przy rozmowie wychodzi bardzo dużo rzeczy - mówi Marcin Butnicki, dyspozytor medyczny.
Na podstawie szczegółowych wywiadów decyzje podejmują dyspozytorzy. Jeśli ktoś, kto ma objawy SARS-CoV-2, zatai to przed dyspozytorem, to załoga, która miała z nim kontakt, musi się odizolować i w kwarantannie czekać na wyniki badań pacjenta.
- Cała załoga karetki wtedy siedzi i czeka na wynik. Nie jesteśmy dopuszczeni do żadnych pacjentów - mówi Maciej Stolorz, ratownik medyczny.
W samej stolicy Polski zdarzało się, że z tego powodu było unieruchomionych nawet 15 karetek pogotowia.
Może zabraknąć środków
Są też przypadki, kiedy na podstawie wywiadu ratownicy ubierają się w kombinezony. Jadą po pacjenta tylko po to, by dowiedzieć się, że wezwanie było niepotrzebne. Po wszystkim, po odczekaniu w kilkugodzinnej kolejce, trzeba odkazić karetkę i wyrzucić jednorazowe kombinezony.
- Może się okazać, że na dniach, za kilka dni, już tych środków nie będzie - tłumaczy Tomasz Draczyński.
Najważniejsze jednak, by nie zabrakło ratowników. To, czy pozwolimy się im uratować, zależy od nas samych.
- Najgorsze jest to, że sami pacjenci nas eliminują z tej walki o ludzkie życie. Bardzo was prosimy, nie róbcie tego - apelują ratownicy.
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Manolo Filmy