Polacy, którzy mieszkają przy granicy, a pracują w Niemczech, protestują przeciwko obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie po powrocie do domu. Polski rząd dopiero pracuje nad planem dla osób pracujących po jednej stronie granicy, a mieszkających po drugiej.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Pani Iwona może pograć w piłkę z córką przy granicy polsko-niemieckiej, ale w drugim etapie uwalniania gospodarki zgody na treningi od rządu nie oczekiwała. Wolałaby, aby rząd uwolnił jej męża, chirurga-okulistę od przymusowego koczowania w gabinecie, który prowadzi w Niemczech.
- Mój mąż wykonuje prace na oku, więc nie powinien spać na materacu. Powinien się dobrze wyspać, dobrze zjeść, a będzie jadł jakieś śmieciowe rzeczy ze sklepu, bo nie jest w stanie sobie w gabinecie nic tam ugotować - mówi Iwona Nitsche, mieszkanka pogranicza.
Każdy, kto chciałby wrócić z pracy za granicą na noc do domu, musiałby po polskiej stronie zostać na przymusowej 14-dniowej kwarantannie. Żaden wierny przysiędze Hipokratesa lekarz nie zrobi tego swoim pacjentom.
- Większość lekarzy to są Polacy. Gdybyśmy wszyscy zostali w domu na kwarantannie, ten szpital przestaje działać - mówi Paweł Tarnowski, chirurg pracujący w szpitalu w Niemczech.
To problem nie tylko lekarzy czy pielęgniarek. Polacy pracują za granicą niemal we wszystkich zawodach. Jeśli nie mogą zostać, zaczynają pracę tracić.
- Chciałbym zapytać rządzącą partię, czym różni się pracownik transgraniczny od kierowcy ciężarówki lub kierowcy busa, który trzy razy w ciągu tygodnia jeździ po całej Europie, wraca do Polski i nie obejmuje go żadna kwarantanna? - mówi Andrzej Szłapka, mieszkaniec Zgorzelca.
"Polski rząd się zagalopował"
Na wielu przejściach wzdłuż całej polsko-niemieckiej granicy, po obu stronach, odbyły się protesty w imieniu niemal 170 tysięcy osób pracujących nie tylko po niemieckiej, ale też po czeskiej i słowackiej stronie. Chcą swobodnego przekraczania granicy i zniesienia przymusu 14-dniowej kwarantanny.
Rząd przedłużył obowiązek kwarantanny po powrocie z zagranicy do odwołania, mimo pisma premiera Brandenburgii do polskiego MSWiA. Premier Saksonii Michael Kretschmer nazwał decyzję polskiego rządu "wielkim nieszczęściem". Ocenił też, że "polski rząd się zagalopował".
Polskie władze tłumaczą, że muszą brać pod uwagę ryzyko związane z możliwością przeniesienia koronawirusa.
- Na pewno taki plan, co do ruchu transgranicznego dla osób pracujących po jednej stronie granicy, a mieszkających po drugiej, już w tej chwili powstaje i wkrótce zostanie państwu zakomunikowany - zapewnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministerstwa zdrowia.
Od 4 maja zaczną się lekcje w części niemieckich szkół, a uczą się w nich tysiące polskich dzieci.
Autor: Marzanka Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24