Jesteśmy gotowi na wariant włoski - mówi minister zdrowia Łukasz Szumowski i zapewnia, że już teraz na ewentualnych chorych czeka trzy tysiące izolatek. W polskich szpitalach wdrażane są dodatkowe procedury bezpieczeństwa. Pacjenci podczas przyjęcia do placówek mają otrzymywać maseczki, a personel zostanie zobowiązany do przeprowadzania dodatkowego wywiadu lekarskiego.
NFZ uruchomił w ubiegłą środę całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Czytaj więcej: Jak chronić się przed koronawirusem?
Czytaj więcej: Co zrobić po powrocie z Włoch?
Szpitale w całej Polsce od kilku dni przypominają oblężone twierdze. Aby zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2, goście pacjentów mają zakaz wstępu.
Placówki przygotowują się na każdą możliwą sytuację. W Szpitalu "Zdroje" w Szczecinie w każdej chwili chorego z niepokojącymi objawami można przenieść do izolatki. Personel zaczął także stosować dodatkowe środki ostrożności - maseczki i specjalne "przyłbice" ochronne, które mają zabezpieczać lekarzy podczas badania pacjentów.
Dodatkowe procedury
Pacjenci, którzy dopiero trafiają na szpitalne oddziały ratunkowe z różnymi schorzeniami, mają dostawać maseczki. Będą także pytani, czy w ostatnim czasie przebywali w zagrożonych koronawirusem regionach świata.
Jeżeli podczas wstępnie przeprowadzonego wywiadu lekarskiego okaże się, że pacjent był we wskazanych regionach, zostanie odesłany na oddział zakaźny. W razie potrzeby będą wykonywane u niego testy.
W laboratorium sanepidu w Olsztynie przebadano już trzydzieści próbek na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Zdjęcia można tam robić tylko przez szybę. W środku pracuje specjalnie przeszkolony personel.
Wszystko wydaje się być pod kontrolą. Tak przynajmniej zapewnia minister zdrowia Łukasz Szumowski i przekonuje, że Polska jest przygotowana na "wariant włoski" - Na wariant włoski jesteśmy przygotowani - mówił Szumowski w rozmowie w "Faktach po Faktach" TVN24.
"Problemem będzie rezerwa kadrowa"
Oby liczba zakażony dynamicznie nie wzrosła, bo na przykład we Wrocławiu na oddziale zakaźnym jest tylko kilka jednoosobowych izolatek.
- Od lat, jako konsultant i kierownik, domagam się rozbudowy obiektu o sale jednoosobowe, aby pokryć sytuację, kiedy na salę trzyosobowa trafia pacjent z rozpoznaniem ostrej infekcji dróg oddechowych i blokuje dwa podstawowe łóżka. Nie ma żadnego odzewu i to jest katastrofa - mówi prof. Krzysztof Simon, wirusolog, wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa dolnośląskiego.
Jeśli liczba zakażonych wzrośnie, zwykłe oddziały szpitalne mają być zamieniane na zakaźne. W Krakowie na przykład można wykorzystać opuszczone po ostatniej przeprowadzce stare budynki szpitala uniwersyteckiego. Łóżek więc nie powinno zabraknąć, ale kto przy nich stanie?
- Największym problemem będzie rezerwa kadrowa, bo wiemy doskonale, że nie ma lekarzy, nie ma pielęgniarek, nie ma specjalistów chorób zakaźnych. I tu będzie największa trudność - zwraca uwagę dr. Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Aby tej trudności uniknąć, wszyscy musimy zadbać o większą higienę. Środków dezynfekcyjnych ma nie zbraknąć.
Jak poinformował szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk "premier zlecił Polfie Tarchomin i Orlenowi produkcję środków dezynfekcyjnych". W pierwszej kolejności preparaty mają trafić do szkół.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN