Andrzej Hawranek, kierownik oddziału administracyjnego małopolskiego sanepidu najpierw napisał na Twitterze, że w Krakowie jest za mało testów, później, że nie ma ich wcale. Skończyło się to dla niego naganą, bo podobno godzi w dobre imię sanepidu. Karanych za podawanie informacji jest więcej.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Andrzej Hawranek ma gorączkę, ale to nie jest jego jedyne zmartwienie. Przez dyrektora małopolskiego sanepidu, w którym pracuje, został ukarany naganą za wpisy opublikowane na swoim prywatnym koncie na Twitterze.
Hawranek pierwszy wpis udostępnił 1 kwietnia, w którym odniósł się do liczby wykonywanych testów na SARS-CoV-2 w Krakowie. "Śmiech przez łzy, w Krakowie, prawie milionowym mieście, wykonuje się ok 270 testów/dzień, dane z WSSE i nie jest to 1 kwietnia..." - napisał
W kolejnym wpisie dodał: "Już nieaktualny wpis o ok. 270 testach/dzień w Krakowie, obecnie nie wykonuje się ich w ogóle, brak odczynnika...".
- Powtórzyłem to, co napisała "Gazeta Wyborcza" i co potwierdziła mailowo pani rzecznik wojewódzkiej stacji w artykule "Gazety Wyborczej". Społeczeństwo ma prawo i wszyscy, którzy mają wiedzę, mają obowiązek informować o sytuacji, w jakiej się znajdujemy - wyjaśnia Andrzej Hawranek, kierownik oddziału administracyjnego Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie, radny Krakowa.
Dwie wersje
Małopolska stacja sanitarno-epidemiologiczna odpowiada, że informacje podane tydzień temu przez pracownika i jednocześnie radnego Krakowa z ramienia Koalicji Obywatelskiej były nieprawdziwe, bo 1 kwietnia wykonano 206 badań.
Postanowiliśmy zapytać, czy w Krakowie brakuje odczynnika do testów. Jak twierdzi małopolski sanepid "niczego nie brakuje". Stwierdził też, że nie było sytuacji, w której brak odczynnika uniemożliwił przeprowadzenie testów.
Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski potwierdza jednak, że w laboratorium brakowało tak zwanego podłoża do badań. Testy wykonano tylko pracownikom i pacjentom szpitala.
- Przez dwa dni zmuszony byłem do ograniczenia liczby przyjmowanych testów - przyznaje Jędrychowski.
- W wojewódzkiej stacji obowiązuje szlaban na mówienie. Uważam, że władza powinna przekazywać prawdziwą informację. Nawet złą, ale prawdziwą - ocenia Andrzej Hawranek.
Zwolniona za wpis o braku maseczek
Położna z Nowego Targu po wpisie na Facebooku o braku maseczek została zwolniona.
- My się stajemy takimi sygnalistami. Nie powinno się osoby, która sygnalizuje jakąś nieprawidłowość, usuwać - mówi Renata Piżanowska, położna.
Tymczasem usuniętych sygnalistów jest więcej - relacjonuje reporterowi programu "Czarno na białym" TVN24 Renata Piżanowska i dodaje, że "to jest efekt takiego zastraszania. - Tą zwolnimy dla przykładu, to reszta będzie siedziała cicho - ocenia Piżanowska.
Głos profesora
Profesor Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant do spraw chorób zakaźnych, nie zamierza siedzieć cicho, choć Ministerstwo Zdrowia poprosiło, by konsultanci wojewódzcy zostali zobowiązani do "zaprzestania samodzielnego wydawania opinii". Dlatego teraz prof. Simon wypowiada się już tylko jako ordynator oddziału chorób zakaźnych.
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że chodzi o spójność komunikatów, by u odbiorców nie budzić niepokoju.
- My nie mówimy, że konsultant ma mówić to, co każe mu Ministerstwo Zdrowia. Nie. To wtedy by było zamykanie ust. Dzisiaj konsultant wojewódzki ma prawo wygłaszać swoje opinie tylko, żeby te opinie były zgodne z tym między innymi, o czym mówi konsultant krajowy - podkreśla Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu.
Po wpisach Andrzeja Hawranka, Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krakowie, codziennie podaje komunikaty, o tym ile wykonano testów.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24