Opozycja zarzuca rządowi, że manipuluje danymi, co sprawia, że nie znamy pełnego obrazu epidemii w Polsce. Według statystyk z ostatnich dni nowych zakażonych jest mniej niż w poprzednich tygodniach, ale wykonuje się też mniej testów. Do tego niejasne jest, które testy są w tych statystykach ujmowane, a które nie.
W ostatnim tygodniu liczby codziennych zakażeń raportowanie przez Ministerstwo Zdrowia lekko spadły. Premier cieszy się, że nie musi ogłaszać kwarantanny narodowej. Stałoby się to, gdyby w Polsce siedmiodniowa średnia nowych zachorowań przekroczyła 27 tysięcy dziennie. Opozycja uważa jednak, że to nie wynik wprowadzonych obostrzeń, tylko manipulacji danymi.
- Rząd świadomie zaniża liczbę wykonywanych testów tak, że wykrywa zaledwie jedną piątą spośród wszystkich zarażonych - przekonuje Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. - Oznacza to, że rząd manipuluje, że rząd oszukuje, że ukrywa przed Polakami, jak wielu zakażonych jest codziennie - dodaje.
Najwyższą liczbę zakażeń rząd odnotował przy rekordowej liczbie wykonanych testów. Teraz odnotowuje mniej zakażeń i wykonywanych jest mniej testów. Możne na to wpływać fakt, że obecnie mniej wykonuje się testów PCR, a wzrasta liczba wykonywanych testów antygenowych.
- Duża część badań antygenowych jest wykonywana nie przez laboratoria, ale na przykład bezpośrednio przez Szpitalne Oddziały Ratunkowe i to kompletnie nie podlega, przynajmniej na dzień dzisiejszy, żadnemu raportowaniu - twierdzi doktor Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu do spraw medycyny laboratoryjnej w spółce Diagnostyka.
Ministerstwo Zdrowia jednak zaprzecza. Urzędnicy twierdzą, że wszystkie testy antygenowe dodają do statystyk
- Od 5 listopada na bieżąco są raportowane testy antygenowe. Do tej pory w Polsce wykonaliśmy i zaraportowaliśmy, od 5 listopada, 26 tysięcy testów antygenowych - zapewnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Jednak według ustaleń redakcji "Faktów" TVN w statystykach nie są uwzględniane testy antygenowe wszystkich punktów pobrań - choćby firmy Diagnostyka, która wykonała ich ponad 5 tysięcy.
"Obserwujemy znaczny spadek testów pozytywnych"
Oficjalne dane dotyczące zakażeń są zaniżone także dlatego, że testy antygenowe są mniej dokładne i rzadziej wykrywają wirusa. Mówią o tym sami lekarze.
- W tym momencie obserwujemy znaczny spadek testów pozytywnych. Do ubiegłego tygodnia to było około 90 procent testów dodatnich u naszych pacjentów, których kierowaliśmy - mówi lekarka z Małopolski, która chce pozostać anonimowa. Jak dodaje, obecnie tylko co drugi zlecony test ma wynik dodatni, choć pacjenci zgłaszają się z tymi samymi objawami.
Rząd zaprzecza, że manipuluje danymi i może tak być, że nie manipuluje, tylko po prostu nie panuje nad sytuacją.
- Mamy sytuację, gdzie w niektórych województwach odsetek wyników pozytywnych jest powyżej stu procent. To znaczy, że wykrywamy więcej przypadków niż robimy testów - zauważa Michał Rogalski, twórca baz danych COVID-19 w Polsce.
19-latek, który stworzył bazę i codziennie aktualizuje dane o epidemii i na którego powoływał się premier, obliczył, że Ministerstwo Zdrowia podaje od 5 listopada mniej przypadków koronawirusa na Mazowszu i na Śląsku niż wynika to z raportów powiatowych stacji sanepidu.
Na te informacje zareagował minister zdrowia. Według RMF FM Adam Niedzielski polecił sprawdzić Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu, skąd biorą się te różnice w rachunkach.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN