Lada dzień nadejdzie majówka i lekarze obawiają się, co będzie, jak nagle tłumy będą walić na popularne deptaki, szlaki czy plaże. Dopiero co mieliśmy wszyscy siedzieć w domach, by zatrzymać pandemię. Oficjalnie hotele wciąż zamknięte, nie wolno się gromadzić i odsłaniać ust i nosa. Kurorty chcą jasnych wskazówek, jak bezpiecznie gościć turystów. W Tatrach będą limity wejść do popularnych dolin.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Wizja majówki na plaży kusi. - Ludzi jest bardzo dużo, jestem wręcz w szoku. Nawet na ulicach jest bardzo dużo samochodów i tworzą się małe korki - mówi Piotr, turysta z Warszawy.
Jeden z kwietniowych weekendów pokazał, że na otwartych szlakach i ścieżkach robiło się tłoczno. W Tatrzańskim Parku Narodowym można wejść w cztery doliny. Władze TPN obawiają się weekendowego najazdu na nie. - Musimy nakładać na poszczególne punkty wejścia limity. Po to, żeby ruch turystyczny lepiej dystrybuować, żeby nie dochodziło do koncentracji w jednej dolinie - tłumaczy Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.
- Jeżeli przyjdzie weekend majowy i nie daj Bóg zaczniemy się gremialnie spotykać, to skala wzrostów po weekendzie może być dużo większa - dodaje Wojciech Andrusiewicz z Ministerstwa Zdrowia.
Pokojów turystom wynajmować nie wolno - tak mówią przepisy. - Było widać sporo samochodów na obcych rejestracjach. Z miejscowości oddalonych na tyle, że nie opłaca się przyjechać na jeden dzień - uważa Łukasz Filipowicz z pensjonatu "Maria" w Zakopanem. - Gdzieś się tutaj musieli zatrzymać - dodaje.
Cios dla branży
Większość właścicieli pensjonatów i hoteli stosuje się do zasad, ale ubolewa, że nie wszystko jest jasne. - Branża jest odpowiedzialna, natomiast brakuje szczegółowych i dobrych wytycznych. Czy można zjeść gofra na ulicy, czy nie? Bo wiąże się to ze zdjęciem maseczki - wskazuje Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu.
- To są sytuacje, gdzie trzeba podchodzić zdroworozsądkowo. Natomiast pamiętajmy, abyśmy nie robili tego w miejscach ogólnodostępnych. Musimy wtedy znaleźć takie miejsce, które będzie dla nas wygodne, ale jednocześnie nie będzie miejscem ogólnodostępnym, gdzie nie będą osoby obce - wyjaśnia insp. Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
Trzeba jednak pamiętać, że ogólne zasady, także w zbliżający się weekend majowy, zostają niezmienne. Mamy zakrywać usta i nos, zachowywać odstęp i nie wolno się grupować. - Trochę rzeczywiście odpocząć, wyjść, zwiedzić, zobaczyć, no ale cały czas z tyłu głowy mieć świadomość tego, że zagrożenie istnieje, a z przodu głowy - maseczkę - apeluje Dariusz Nowak z krakowskiego urzędu miasta.
Najlepiej we własnym mieście, a nie na drugim końcu Polski. - Przyjedzie dużo ludzi, nawiozą tego wirusa do nas, a tak na prawdę nikt nie zarobi - mówi Łukasz Filipowicz z Zakopanego.
Brak perspektywy
Brak możliwości zarobku to ogromny problem. - Dla przedsiębiorców prowadzących właśnie restauracje, hotele, pensjonaty i usługi hotelowe to majówka jest zawsze takim pierwszym oddechem, kiedy zarabiamy pierwsze pieniądze, bo wiadomo, że zawsze po zimie jesteśmy wycieńczeni finansowo - tłumaczy Tomasz Durkiewicz, właściciel wioski żeglarskiej w Mikołajkach.
Na szybkie wzmocnienie szans brak, ale konieczne jest pokazanie jakiejś perspektywy. Wskazania kiedy i jak bezpiecznie gościć turystów.
- Czekamy z utęsknieniem na wytyczne. No, niestety, mamy mapę drogową dla Ekstraklasy, a nie mamy żadnej mapy drogowej dla tak dużej branży, jaką jest turystyka - zauważa wiceprezydent Sopotu.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN