Pandemia jest ważna, ale większość chorych w Polsce ma inne dolegliwości i ma prawo być leczona natychmiast, zwłaszcza przy zagrożeniu życia. Jednak pandemia to komplikuje. W Radomiu i Ostrowcu Świętokrzyskim pogotowie przywiozło pacjentów do szpitali i przed szpitalami zaczął się dramat.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
W karetce pogotowia ratunkowego w Radomiu znajdowała się pacjentka z kwarantanny w jednym z zakładów opiekuńczo-leczniczych. Nagranie, do którego dotarł dziennikarz portalu tvn24.pl Szymon Jadczak, publikujemy ze względu na ważny interes społeczny.
Akcja rozpoczyna się o godzinie 11.53. Załoga karetki kieruje się do oddziału zakaźnego z powodu podejrzenia udaru u kobiety. 22 minuty później szpital odmawia przyjęcia.
ZAŁOGA KARETKI: Zadzwońcie na Tochtermana (ulica, przy której znajduje się jeden z radomskich szpitali - przyp. red.) i się dowiedzcie, dlaczego nie chcą przyjąć. Bo na razie triażysta wyszedł, powiedział, że nie przyjmą i poszedł z powrotem na izbę (...)
DYSPOZYTOR: To niech wam poda powód (...)
ZAŁOGA KARETKI: Doktor (...) napisał, że wszystkie udary zakaźne czy niezakaźne, ma przyjmować oddział neurologii na Józefowie (tu znajduje się drugi ze szpitali w Radomiu - przyp. red.). Czy to prawda?
DYSPOZYTOR: Oddział neurologii na Józefowie nie działa, więc niech sobie jaj nie robi. Ma przyjąć tego pacjenta i koniec.
ZAŁOGA KARETKI: Przepychamy się dalej.
Z każdą minutą przepychanki pacjentka ma większe szanse na szybką śmierć, jeśli to wylew, lub na trwałe inwalidztwo, jeśli to udar niedokrwienny.
ZAŁOGA KARETKI: Twierdzą, że mamy sobie szukać szpitala. Wymyślili Kozienice (prawie 40 kilometrów od Radomia - przyp. red.). Ale Kozienice są takim samym szpitalem, jak Tochtermana. W związku z tym, co my mamy teraz robić? Gdzie mamy pacjentkę w kwarantannie z podejrzeniem udaru zawieźć?
DYSPOZYTOR: Kozienice nie przyjmą udaru. W związku z tym dzwonię do koordynatora.
Od rozpoczęcia akcji mija ponad godzina. O godzinie 13.27 nadal nic nie wiadomo. Załoga informuje, że kobiecie zaraz skończy się "okienko". To w tej sprawie słowo klucz. Koniec "okienka" to koniec czasu na ratunek. Ostatecznie pacjentka zmarła dwa dni później w szpitalu, przed którym przez trzy godziny czekała na pomoc.
- Rzeczywiście ta procedura była rozłożona w czasie. Pacjentka miała wynik ujemny, zatem nie była zakażona koronawirusem. Tutaj wątpliwości lekarzy, i to należało wyjaśnić, budził fakt, że została przywieziona z ogniska zakażenia - tłumaczy Elżbieta Cieślak z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego imienia doktora Tytusa Chałubińskiego przy ulicy Tochtermana.
Nie jedyny przypadek
Przed podobnym problemem stanęła w piątek załoga pogotowia w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przez trzy godziny szukała szpitala dla pacjentki z problemami kardiologicznymi. Musiała interweniować policja.
- Policjanci niezwłocznie udali się na miejsce. Tam, w trakcie prowadzonych czynności z personelem medycznym uzyskali informację, że pacjentka za moment zostanie przyjęta na oddział - przekazuje asp. Ewelina Wrzesień z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Pacjentka zmarła trzy dni później, a pogotowie powiadomiło prokuraturę.
- Nie jest pierwszyzną, że na styku szpitalny oddział ratunkowy i zespoły ratunkowe ratownictwa medycznego czasem dochodzi do jakiś nieporozumień, czy drobnych scysji, a powiedziałbym nawet utarczek - mówi Andrzej Gruza, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Świętokrzyskim.
W efekcie tych scysji dwie osoby czekały po kilka godzin na ratunek. Koronawirus utrudnia walkę z innymi chorobami.
Jak tłumaczy neurolog profesor Jerzy Kotowicz z Mazowieckiej Uczelni Medycznej, pacjenci mają ograniczoną możliwość konsultacji neurologicznych, ambulatoryjnych i pobytu w szpitalu, dlatego że szpitale i lekarze są zajęci gaszeniem epidemii.
Oba szpitale, które odmówiły przyjęcia pacjentek, nie udzielają informacji, co było przyczyną ich śmierci.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24