Codziennie się okazuje, że pandemia zmniejszyła liczbę darczyńców, a potrzeby w różnych dziedzinach się nie zmieniły. Hospicja domowe opiekują się ludźmi, którzy są szczególnie bezbronni i potrzebujący pomocy. W tej sytuacji są też szczególnie zagrożeni.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
99-letnia pani Nadzieja jest pod opieką domowego Hospicjum Proroka Eliasza. W wyludniających się podlaskich wioskach samotnych chorych od najbliższego lekarza dzieli nierzadko kilkadziesiąt kilometrów.
- Kiedyś dzieci mogły dojechać z Białegostoku czy z Warszawy, choćby na weekend. W tej chwili zamknięci w swoich domach, więc okazuje się, że zostajemy takimi zastępczymi członkami rodzin - mówi Paweł Grabowski, lekarz i kierownik Hospicjum Proroka Eliasza w Michałowie.
"Zastępczy członkowie rodziny" pomogą zmienić opatrunek, podłączyć kroplówkę, a nawet przynieść do domu drewno czy zrobić zakupy.
Pomoc potrzebna od zaraz
Również młodsi zdają sobie sprawę, że choć naokoło wszystko się zmieniło, to niezmiennie mogą liczyć na innych. Przykładem tego jest działające pomimo pandemii Hospicjum Dla Dzieci "Alma Spei" w Małopolsce. W związku z warunkami, które są spowodowane pandemią, ciocię, czyli panią doktor, która musiała założyć specjalny strój, może ciężej teraz rozpoznać, ale najważniejsze, że jest.
- Mamy maseczki, zdobyliśmy przyłbice, mamy rękawiczki, ale dziś wyjeżdżająca na wizyty koleżanka powiedziała "pani doktor, mamy w magazynie ostatnich 10 fartuchów" - opowiada Małgorzata Musiałowicz, pediatra i lekarz medycyny paliatywnej z Hospicjum Dla Dzieci "Alma Spei" w Krakowie.
Potrzebne jest wsparcie. NFZ finansuje część wydatków na opiekę nad chorymi. Resztę udawało się zbierać na festynach i kwestach. Teraz to niemożliwe.
Wpłaty od darczyńców wyraźnie zmalały, a wydatki wzrosły. Żaden z podopiecznych nie może tego odczuć.
Wszystko utrudnia koronawirus
Przed lekarzami wizyta w domu dziecka z koronawirusem.
- Wiemy o tym, że do tego domu będziemy musieli wejść, bo tam jest taka procedura (medyczna - przyp. red.), konieczna do wykonania, którą musimy zrobić na miejscu, ale jesteśmy do tego przygotowani - mówi Małgorzata Musiałowicz.
Hospicjum Proroka Eliasza też obawia się, że koronawirus pokrzyżuje plany. Pod opieką domową ma kilkadziesiąt osób. NFZ finansuje leczenie 14 chorych.
- W Niemczech i na Białorusi można trafić pod opiekę hospicjum, umierając na każdą praktycznie chorobę. W Polsce trzeba mieć to "szczęście", żeby mieć raka albo przynajmniej odleżyny - mówi Paweł Grabowski.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24