Według nieoficjalnych informacji źródłem aż 27 z 31 zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 stwierdzonych w piątek w województwie zachodniopomorskim ma być szpital w Koszalinie. Pracownicy medyczni zdecydowali się opowiedzieć o sytuacji w placówce. Anonimowo, bo obawiają się konsekwencji.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Jeden z pracowników Szpitala Wojewódzkiego im Mikołaja Kopernika w Koszalinie zdecydował się anonimowo opowiedzieć o sytuacji w placówce. Jak mówi, kieruje się troską o życie i zdrowie pacjentów i pracowników.
- Jest tam duży bałagan, brakuje nam środków ochrony indywidualnej. Pacjenci są przenoszeni z oddziałów na oddziały. Niektóre oddziały, na których pojawili się już pacjenci lub personel zakażony koronawirusem, dzielone są na przykład parawanem - relacjonuje pracownik szpitala, który chce pozostać anonimowy.
- W ogóle nie ma żadnej organizacji. Do tej pory wszyscy bagatelizowali COVID-19 w Koszalinie - a jeden przypadek, a drugi. Nie mieliśmy pojęcia, czy my jedziemy przez oddział, na którym jest podejrzenie, czy my nie jedziemy przez taki oddział - dodaje kolejny pracownik chcący pozostać anonimowym.
Ten "bałagan" i "brak organizacji" miał, według pracowników szpitala, z którymi rozmawialiśmy, doprowadzić do niekontrolowanego wzrostu zachorowań na COVID-19 w Koszalinie.
"Niezasłużona krytyka"
Z nieoficjalnych informacji wynika, że tylko w piątek 24 kwietnia na 31 przypadków zakażeniem SARS-CoV-2 w całym województwie zachodniopomorskim, aż 27 to pracownicy i pacjenci ze szpitala w Koszalinie.
Rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie Cezary Sołowij nie chce udzielić odpowiedzieć na pytania redakcji o konkretne liczby zakażonych koronawirusem. Mówi jedynie, że oskarżenia o niestosowanie procedur są nieprawdziwe.
- Jest to w naszej ocenie po prostu fala hejtu niczym nieuzasadniona. My przestrzegamy procedur, stosujemy reżim sanitarno-epidemiologiczny. Nasz dział epidemiologi czuwa nad tym. Uważamy, że jest to niezasłużona krytyka - przekonuje Sołowij.
Jednocześnie rzecznik zapowiedział, że szpital z powodu poważnej sytuacji decyduje się na wprowadzenie kolejnych obostrzeń, między innymi zostało zawieszone wykonywanie niektórych zabiegów.
- Szpital Wojewódzki w Koszalinie czasowo był zmuszony zawiesić wykonywanie zabiegów operacyjnych, co w konsekwencji skutkuje nieprzyjmowaniem pacjentów na większość oddziałów - dodaje rzecznik.
Zapewnienia resortu zdrowia kontra rzeczywistość
Ministerstwo Zdrowia traktuje Szpital Wojewódzki w Koszalinie jako jedno z ognisk wirusa.
- Wyniki mamy skokowe w tych momentach, gdy pojawiają się ogniska w ośrodkach zamkniętych: w domach pomocy społecznej czy też choćby w szpitalach. Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie personelu w tych miejscach - mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Natomiast według pracowników szpitala w Koszalinie to właśnie z odzieżą ochronną jest największy problem.
- Personel przechodzi z jednej sali do drugiej nie mając odpowiedniego zabezpieczenia w fartuchy, maski HEPA, rękawiczki. O czym my tu mówimy? Tego nie ma, tego po prostu nie ma. Na SOR-ze mają jedną maskę HEPA na cały dyżur - opowiada anonimowo pracownik szpitala.
Urząd Wojewódzki nie zajmuje się tą sprawą, bo nie wpłynęła oficjalna skarga.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24