Ponad 80 tysięcy osób w Polsce zmarło na COVID-19 od początku epidemii. Dlatego trudno uwierzyć, że są chętni do zarabiania na fałszywych certyfikatach szczepień i że są chętni na fałszywe zaświadczenia. Tak naprawdę płacą za oszustwo, które sprawia, że jeśli zachorują, to jest bardziej prawdopodobne, że umrą.
W Zabierzowie pod Krakowem przez ponad miesiąc ekipa "Faktów" TVN obserwowała zaskakującą praktykę, o której dowiedziała się od jednej z osób namawiających do kupowania fałszywych certyfikatów. Pomimo powszechnej dostępności szczepionek w określone dni przed Centrum Medycznym MASMED ustawiały się długie kolejki osób z ankietami medycznymi. Dokumenty, w których posiadaniu znaleźli się reporterzy "Faktów" TVN, sugerują, że mogło dochodzić tam do fałszowania certyfikatów covidowych.
Za fałszywy paszport covidowy trzeba zapłacić - wyłącznie gotówką - od 450 do 900 złotych. Pośrednikami są fizjoterapeuci, biznesmeni i kosmetyczki. Osoby, które fałszywy dokument chcą zdobyć, nie są "nawet dotykane igłą". Z dokumentów, do których dotarła ekipa "Faktów" TVN wynika, że w jednej z takich grup może być co najmniej piętnastu pośredników, a niektórzy z nich na każdy termin zgłaszają nawet po kilkadziesiąt osób, podając ich dane.
- Mojej przyjaciółki mąż, jego tata, ma klinikę w Zabierzowie i on się tym zajmuje. Nie wiem, jak to jest, że on się tego nie boi, bo to idzie na taką dosyć sporą skalę, jak mu 500 osób przyszło się zaszczepić, no to ja nie wiem, jak on się nie boi, no ale opłaconych ma ludzi z sanepidu - mówi jedna z kobiet zaangażowana w grupę oferującą fałszywe certyfikaty.
Dziennikarska prowokacja
By mieć pewność, że za zamkniętymi drzwiami gabinetu dochodzi do przestępstwa, które może mieć poważne konsekwencje dla całego systemu ochrony zdrowia, ekipa "Faktów" TVN zdecydowała się przeprowadzić dziennikarską prowokację. W ujawnieniu śmiertelnie niebezpiecznego procederu przestępczego pomogły dwie niezaszczepione osoby.
Pacjent 1 na wizytę w klinice MASMED zapisał się sam. Tak jak w przypadku każdej niezaszczepionej osoby, na jego koncie w portalu pacjent.gov.pl widniała informacja, że wygenerowanie certyfikatu covidowego nie jest możliwe. Było to zgodne z prawdą, bo Pacjent 1 nie był w tamtym momencie zaszczepiony. Za pseudoszczepienie, tak jak inne osoby, płacił w busie, który stał na parkingu przed Centrum Medycznym. Po godzinie w systemie - stworzonym, by ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii - na koncie Pacjenta 1 pojawił się paszport covidowy.
W Centrum Medycznym nikt nie weryfikuje tożsamości osób, które biorą udział w pseudoszczepieniach. Pacjentka 2, która również przed wizytą nie miała paszportu covidowego, wypełniła ankietę i przekazała ją reporterce TVN24, która zamiast niej wybrała się na pseudoszczepienie.
- Nikt mnie nie ukuł, nikt nawet nie wziął do ręki szczepionki - opowiada Olga Orzechowska, reporterka TVN24, która wzięła udział w pseudoszczepieniu zamiast Pacjentki 2. Naszej redakcyjnej koleżance, zamiast podania szczepionki, został jedynie naklejony plaster. - To się dzieje błyskawicznie. Po pięciu minutach wyszłam z przychodni z certyfikatem - dodaje reporterka.
Konfrontacja
Reporterzy "Faktów" TVN dotarli do szefa Centrum Medycznego MASMED. Po rozmowie telefonicznej, w której poinformował on o kosztach, jakie trzeba ponieść w przypadku przyjęcia pseudoszczepionki, ekipa "Faktów" TVN postanowiła spotkać się z nim osobiście. Po postraszeniu reporterów "Faktów" TVN policją dyrektor Centrum Medycznego MASMED zdecydował się wypowiedzieć przed kamerą. Stwierdził, że wszyscy ludzie, którzy posiadają certyfikaty, zostali zaszczepieni.
Na listach osób połączonych z numerami PESEL, opisanych na przykład "ognisko", "szkolenie" lub "bezobjawowo", które spływały do szefostwa kliniki przez ostatnich kilka miesięcy, widnieje co najmniej kilkaset nazwisk.
Znane reporterom "Faktów" TVN osoby, które zapłaciły za "bezobjawowe szczepienie" i zamiast zastrzyku dostały tylko plaster, również się na nich znalazły.
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN