Czy produkowane w Unii szczepionki są wywożone zagranicę i sprzedawane drożej w innych krajach pyta Komisja Europejska, bo straciła cierpliwość. Zaktualizowany przez rząd kalendarz dostaw szczepionek kończy się na przełomie marca i kwietnia. Jak będą wyglądały kolejne? Tu nie ma prostej odpowiedzi. Michał Kuczmierowski, prezes Agencji Rezerw Materiałowych, twierdzi, że "nikt odpowiedzialny" nie jest w stanie wskazać konkretnych dat.
Unia zmienia zasady gry. Cierpliwość się skończyła, gdy kolejny producent szczepionki - AstraZeneca - poinformował o kolejnym ograniczeniu dostaw. Unia powiedziała "dość!".
- Odrzucamy logikę "kto pierwszy ten lepszy". Taka może obowiązywać u lokalnego rzeźnika w sklepie mięsnym, a nie tu, gdy są podpisane umowy - mówi Stella Kyriakides, komisarz Unii Europejskiej do spraw zdrowia.
Komisja Europejska - bo to ona w imieniu całej Unii składa zamówienia na szczepionki - chce mieć kontrolę nad tym, co dzieje się z dostawami i dlaczego kolejne są ograniczane lub opóźniane. W języku polityki oznacza to "utratę zaufania" do producentów.
Bruksela otwarcie stawia pytanie: czy produkowane na terenie Unii szczepionki są wywożone za granice i sprzedawane drożej w innych krajach? Komisja Europejska przygotowuje nowe procedury dotyczące kontroli dostaw. Jednocześnie Komisja ma nadzieję, że produkcja na terenie Unii przyspieszy.
- Jeżeli dostajemy raz harmonogram dostaw, oczekujemy, żeby on był realizowany, a nie z dwu-, trzydniowym albo jednodniowym wyprzedzeniem zmieniany na niekorzyść tych dostaw - mówi Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera.
"Głęboka frustracja"
Kalendarz dostaw, który publikuje polski rząd, został już zmodyfikowany. Dalej jednak zakłada, że dostawy za chwilę wrócą do normy. Ale te dostawy są mniejsze niż oczekiwano, mniejsze niż zapowiadali producenci. Przynajmniej na razie.
- Głęboką frustracją jest tak naprawdę to, że niewiele z tym możemy zrobić - przekonuje profesor Andrzej Fal, kierownik Kliniki Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Rządowy kalendarz kończy się na przełomie marca i kwietnia. Do tego czasu pierwszą dawkę powinno otrzymać nieco ponad 3 miliony Polaków. Po drodze oczywiście większość z nich otrzyma też drugą dawkę.
Co dalej? Jak będą wyglądały kolejne dostawy? Tu nie ma prostej odpowiedzi. Michał Kuczmierowski, prezes Agencji Rezerw Materiałowych, twierdzi, że "nikt odpowiedzialny" nie jest w stanie wskazać konkretnych dat.
W oczekiwaniu na pozostałe firmy
Do końca marca nie uda się zaszczepić nawet wszystkich seniorów w wieku 70 plus. Tempo dostaw, a więc i tempo szczepień, skokowo ma wzrosnąć w okolicach kwietnia.
Dziś w Europie dalej szczepi się szczepionkami tylko dwóch firm - Pfizera i Moderny.
Szczepionka kolejnego producenta - firmy AstraZeneca - według ustaleń redakcji "Faktów" TVN zostanie zatwierdzona pod koniec tygodnia. W połowie lutego zaś wniosek o dopuszczenie na rynek składa także firma Johnson & Johnson.
W pierwszym kwartale wnioskować ma o to jeszcze firma CureVac, Sanofi - dopiero pod koniec roku. Szczepionka firmy Johnson & Johnson oczekiwana jest bardzo, bo ma tylko jedną, a nie dwie dawki.
- Mamy w tej chwili już zakontraktowane 85 milionów dawek tych szczepionek, co wystarczy na zaszczepienie 50 milionów osób - informuje minister zdrowia Adam Niedzielski.
Przyspieszyć dostawy ma decyzja francuskiego koncernu Sanofi. Chce on uruchomić w swoich fabrykach produkcje szczepionek Pfizera.
Czytaj więcej: Szczepienia na COVID-19 - raport tvn24.pl
Autor: Krzysztod Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24