Po spirali zachorowań rząd obawia się spirali zwolnień z pracy i bankructw. Stąd "tarcza antykryzysowa", która właśnie weszła w życie. Dobrze, że jest, ale pojawia się późno, pomaga za mało i jest zbyt skomplikowana - mówią przedsiębiorcy.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Weszła w życie "tarcza antykryzysowa", która miała uchronić biznesy i miejsca pracy. Jak rządowe rozwiązania oceniają przedsiębiorcy?
Dobrze, że jest, ale to nie jest to, czego oczekujemy - mówi o Maciej Formanowicz, prezes zarządu Fabryk Mebli "Forte". - Nie pomaga, nie ratuje i na pewno nie jest wystarczająca - dodaje Krzysztof Majewicz, współwłaściciel firmy transportowej "MACSPED".
Sytuacja coraz trudniejsza
- Zwolnienie ze składek na ZUS na trzy miesiące to jednak jest bardzo duża pomoc dla firm - twierdzi Dorota Lange, wizażystka i właścicielka szkoły "Make Up Academy by Dorota Lange", która dodaje, że dodatkowo skorzysta ze świadczeń postojowych dla pracowników.
- ("Tarcza antykryzysowa" - przyp.red.) ma elementy, które mnie nieco odstresowały. Natomiast, mówię, oczekuję więcej przede wszystkim w zakresie wszelkich podatków - mówi z kolei Wacław Szczepkowski, właściciel pensjonatu "Wanda" w Sopocie.
W swoim hotelu pan Wacław zatrudnia 14 a nie, jak pani Dorota, poniżej dziewięciu pracowników. Oznacza to, że pani Dorota składek ZUS płacić nie musi. Pan Wacław musi, ale za trzy miesiące.
- Będę musiał to wszystko zapłacić. To nie jest poważne i to są rzeczy, nad którymi po prostu trzeba dalej pracować - przekonuje właściciel pensjonatu.
Większy biznes mówi wprost - 50 procent dofinansowania do wynagrodzeń to za mało. Przedsiębiorcy ciągle mają gigantyczne koszty, które, zarabiając czy nie, muszą ponosić.
Alarm przedsiębiorców
Nikt z przedsiębiorców nie przekonuje, że rząd nie działa. To, co próbują przekazać to fakt, że pomoc, jaką proponuje dziś rząd, nie daje im realnego wsparcia na tyle, by ochronić większość pracowników. - Sytuacja jest coraz trudniejsza, właśnie wczoraj klienci wymówili nam umowy - wskazuje Krzysztof Majewicz.
- Płynność jest najważniejsza. Jeżeli nie będziemy mieli tej płynności, to będziemy patrzeć, żeby jak najmniej jednak wydać pieniędzy i wtedy będziemy zwalniać. Na dziś takich planów nie mamy - tłumaczy Formanowicz.
Przedsiębiorcy apelują po pierwsze o uproszczenie polskich przepisów. - Niemiecka ustawa o pomocy to jest kilka stron. U nas jest 170, z odniesieniami 300. Kto to przeczyta? - pyta Formanowicz.
Po drugie, przedsiębiorcy apelują również o dialog. Ich doświadczenie, na przykład z fabrykami w Niemczech, pokazuje, że da się wspierać pracowników i to wspierać skutecznie.
Jak wynika z informacji "Faktów", uchwalenie obecnej wersji rządowej "tarczy antykryzysowej" prac nad nią nie kończy. Konsultacje z przedsiębiorcami wciąż trwają.
We wtorek jednak PiS odrzucił poprawki opozycji przyjęte przez Senat. W tym te kluczowe, czyli odpuszczenie składek ZUS również małym i średnim firmom, pożyczka w wysokości 40 tysięcy złotych z możliwością umorzenia i w końcu dopłaty do pensji w wysokości 75 procent.
W przypadku klubokawiarni PRL zapadła decyzja o likwidacji. "Tarcza antykryzysowa" okazała się za słaba. - To jest koniec. Ja nie mogę czekać na rozwiązania, które się mogą pojawić za trzy miesiące - przekonuje Andrzej Dobek, właściciel klubokawiarni PRL we Wrocławiu.
- Jeżeli państwo jeszcze oprócz tego przychodzi do mnie z ręką i mi wyciąga pieniądze z kieszeni, które ja mógłbym przeznaczyć na pensje pracowników, nie na ZUS, no to, proszę państwa, no coś jest chyba nie tak - mówi Andrzej Dobek.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24