Zimne kaloryfery i tylko zimna woda w kranie - to, co od października może czekać sto rodzin w Kopytkowie na Pomorzu, równie dobrze może za chwilę dotyczyć innych odbiorców w innych regionach Polski.
Pani Grażyna i prawie sto innych rodzin z Kopytkowa mają to samo zmartwienie: że od października nie będą mieli ciepłej wody i ogrzewania. Chodzi o pięć popegeerowskich bloków w Kopytkowie. Ciepło dostarcza do nich prywatny przedsiębiorca, który zdecydował się zakończyć działalność. Powód jest jeden: węgiel. Ciężko go dostać, a jak już się znajdzie, to jego ceny są bardzo wysokie.
Właściciel kotłowni w Kopytkowie Konrad Laboń wypowiedział mieszkańcom umowy, bo jak twierdzi, nie stać go na dalszą działalność i obawia się, że mieszkańcy nie będą w stanie płacić wysokich rachunków spowodowanych szybującymi cenami węgla. - Jak można dopłacać do interesu? To jest niemożliwością. Ludzie tego nie rozumieją. Oni muszą to zrozumieć, że już kotłowni nie ma - mówi pan Konrad.
Jednak ludziom zrozumieć to będzie trudno, bo trudno też znaleźć jest rozwiązanie zastępujące kotłownię. - Przyjechała osoba od pomp ciepła i powiedziała, że nie wyrobimy się w terminie - opowiada Emilia Piekarska, mieszkanka Kopytkowa.
O problemie mówią wszyscy mieszkańcy i wszyscy szukają wyjścia z sytuacji, ale nie wszyscy mają na to pieniądze. Są tacy, dla których jedynym sposobem może być wyprowadzka, co dziś nie jest takie proste. - Z piątką, szóstką dzieci nie znajdziesz sobie drugiego lokum w ciągu dwóch miesięcy - mówi pani Anna Grzesek, mieszkanka Kopytkowa.
"Mamy problem prawny"
Temat jest bardzo ważny dla lokalnej społeczności. Trwa burza mózgów. Rozwiązania szukają też urzędnicy. Jest na stole doraźny pomysł postawienia stacji gazowych przy każdym z pięciu bloków. Wcześniej trzeba jednak pokonać przynajmniej jedną przeszkodę. - Mamy problem prawny. Tam nie ma wspólnot mieszkaniowych - wyjaśnia Anita Galant, wójt gminy Smętowo Graniczne.
Rozwiązanie jest więc takie: najpierw założenie wspólnot, a potem działanie.
Choć problem w Kopytkowie dotyczy tylko pięciu bloków, to może on niedługo dotyczyć innych miejsc. Zaporowa cena węgla i problem z jego dostępnością mogą wymuszać zamknięcia kolejnych prywatnych kotłowni. - Za chwilę w całej Polsce posypie się ten sam problem, bo bardzo dużo jest środowisk popegeerowskich, gdzie prywatny przedsiębiorca dostarcza ciepło do mieszkań - alarmuje Anita Galant.
Autor: Dominika Ziółkowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24