Niemal we wszystkich kopalniach w Polsce jest zagrożenie metanowe. Stąd obowiązują konkretne zasady bezpieczeństwa i nieustanne pomiary, ale do wypływu metanu może dojść nagle. Tak, że nie zdąży się uciec.
Od prawie 80 lat główną przyczyną największych tragedii w polskich kopalniach węgla kamiennego jest metan. W Zofiówce trwa walko o to, by do wybuchu nie doszło, w Pniówku ustalane są przyczyny wybuchów. - Metan jest wyjątkowo groźnym zabójcą, ale ma jedną charakterystyczną cechę. Sam z siebie nie wybucha. Musi mieć inicjację i podstawową kwestią jest dzisiaj dla mnie to, co spowodowało te wybuchy - mówi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i ekspert do spraw górnictwa.
Eksperci badający przyczyny tragedii mają jednak świadomość, że być może nie da się tego ustalić. - Ale jesteśmy w stanie wykluczyć, co nie było przyczyną. Obserwuje się właśnie urządzenia elektryczne, czy nie było przerwania kabla, stan noży kombajnowych i tak dalej - mówi Konstanty Wolny ze Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce.
- Jestem przekonany, że będziemy wkrótce wiedzieli, czy to siły natury, czy nastąpiły jakieś błędy ludzkie - przekonuje jednak premier Mateusz Morawiecki.
W ustaleniu przyczyn wybuchów w Pniówku być może pomogą zeznania rannych górników, ale na razie lekarze na rozmowy z nimi nie pozwalają. W tej chwili najważniejsze jest to, by zachować pięciu najciężej rannych przy życiu, a pozostałych w zdrowiu i sprawności. Potrzebny im spokój, terapia hiperbaryczna i przeszczepy hodowanej dla nich skóry.
- Wszystko jest stabilnie, tak jak wczoraj. Więcej informacji na temat stanu zdrowia będziemy mogli powiedzieć w poniedziałek w godzinach porannych - informuje doktor Mariusz Nowak, dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń im. dr. Stanisława Sakiela w Siemianowicach Śląskich.
Śmiertelne zagrożenie
W kopalniach metanowych - a prawie wszystkie w Polsce maja taki status - metan wisi niemal pod każdym stropem. Jest bezwonny, bezbarwny, lżejszy od powietrza. Staje się śmiertelnie groźny, gdy jego stężenie przekroczy pięć procent. W każdym kopalnianym korytarzu umieszczone są metanomierze. Im niżej pod ziemią - tym jest ich więcej. Górnicy mają też osobiste mierniki stężenia niebezpiecznych gazów w powietrzu i jeśli metan sączy się stopniowo, jest bezpiecznie - maszyny wyłączają się automatycznie i jest czas na ewakuację. Nie ma jednak szans na reakcję, gdy metan nagle wedrze się do korytarza.
Zagrożenie metanem określa się w kopalniach według specjalnej skali. Oszacować można je już na etapie geologicznego rozpoznania terenu. Jest to jednak tylko rozpoznanie punktowe, bo centymetr po centymetrze żadnego złoża przebadać się nie da. - Jeżeli jest jakaś pułapka, to raczej nie jest do wykrycia. Dopiero w trakcie urabiania danego chodnika, czy ściany kombajnem, w pewnym momencie następuje wyrzut - mówi Jan Gaura, emerytowany ratownik górniczy.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24