Sejmowa komisja na razie nie zabierze się za pracę nad obywatelskim projektem "Zatrzymaj aborcję". Episkopat jest zaniepokojony, PiS zmieszany, a protestujący zdeterminowani.
W środę studenci protestowali na dziedzińcu Pałacu Arcybiskupów Warszawskich. Musiała interweniować policja. Wszystko przez próbę wtargnięcia do budynków w ramach sprzeciwu przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego.
Protestujący nie chcą zmian w prawie, a jeśli tak - to odwrotnych - liberalizujących. Bo jak mówią - "każdy powinien mieć prawo do wyboru". Protestujący przekonywali też, że polskie prawo i tak jest restrykcyjne, i nikt nie zmusza kobiet do przerywania ciąży, jeśli tego nie chcą.
Podobne stanowisko obiera sejmowa opozycja. - Nie ma nakazu aborcji. Każda kobieta dokonuje tego wyboru we własnym sumieniu - mówi Magdalena Kochan z PO, członek Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
"Celowe przewlekanie prac"
Ale to właśnie prace sejmowe powodują niezadowolenie także drugiej strony sporu. Na posłów źli są też zwolennicy zaostrzenia prawa. - Kiedy odwołuje się to posiedzenie komisji z jakiegokolwiek powodu, to również mamy do czynienia z uciekaniem przed rozpatrywaniem projektu "Zatrzymaj aborcję" - uważa Kaja Godek z Fundacji "Życie i Rodzina". - Wygląda na to, że jest celowe przewlekanie prac nad tym projektem. Widocznie rządzący nie są zainteresowani powstrzymaniem ludobójstwa szpitalnego - dodaje Mariusz Dzierżawski z Fundacji "PRO - Prawo do Życia". Chronologia sejmowych wydarzeń może zastanawiać. W zeszłym tygodniu Episkopat zaapelował do posłów, by rozpoczęli prace nad projektem "Zatrzymaj aborcję". Kilka dni później odbyło się posiedzenie komisji sprawiedliwości. Komisja zaopiniowała projekt pozytywnie, za co arcybiskup Gądecki podziękował posłom. Projekt trafił do komisji polityki społecznej, ale tam nagle dwa najbliższe posiedzenia zostały odwołane.
Jak tłumaczy Bożena Borys-Szopa z PiS, posiedzenie zostało odwołane "na wniosek Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej". - Niestety pojutrze (w piątek - przyp. red.) posiedzenie też jest odwołane ze względu na skrócone posiedzenie Sejmu - dodaje.
PiS się wstrzymuje, Episkopat reaguje
Episkopat zareagował od razu. "Niepokoi fakt przedłużania się prac parlamentarnych" - czytamy w oświadczeniu. Kolejne posiedzenie komisji odbędzie się dopiero 11 kwietnia i już wiadomo, że będzie powołana specjalna podkomisja w sprawie aborcji. - Prace w tej komisji będą się przedłużały. Pewnie padnie pomysł, że trzeba zaczekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego - przewiduje Magdalena Kochan. - Chcieliby i boją się - dodaje. Politycy obozu władzy wcale nie przeczą. - Mamy legalny mandat i podejmujemy decyzje. Przegłosujemy ustawę, która doprowadzi do pasji niektórych ludzi. Ale konsekwencją tego jest cena, jaką zapłacimy przy wyborach - przyznaje Tadeusz Cymański, członek Klubu Parlamentarnego PiS.
W piątek mają odbyć się kolejne protesty. Zapowiedzi są radykalne. - Rozpoczniemy protest okupacyjny Uniwersytetu Warszawskiego - mówią studenci. Projekt "Zatrzymaj aborcję" zakłada wykreślenie jednego z trzech warunków legalnej aborcji - prawdopodobieństwa trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Próby zaostrzenia prawa aborcyjnego skończyły się półtora roku temu masowymi protestami, po których zmian zaniechano.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN