Chłopiec z przystawionym do głowy pistoletem i wielki napis o liczbie ofiar Powstania Warszawskiego - tak wyglądała oprawa na stadionie Legii w trakcie meczu eliminacyjnego do Ligi Mistrzów. Zdaniem części komentatorów podsyca ona antyniemieckie nastroje w Polsce, inni nie widzą w niej nic oburzającego.
Przygotowana przez kibiców Legii oprawa miała być lekcją brutalnej historii. Zdjęcie obiegło światowe media. Amerykański "Sports Illustrated" pisze o słynących z prawicowych poglądów kibicach znad Wisły, a "The Sun" o prowokacyjnym, antynazistowskim banerze.
Oprawa podzieliła kibiców i komentatorów także w Polsce. Niektórzy w takiej formie upamiętnienia Powstania Warszawskiego widzą podgrzewanie antyniemieckich nastrojów. - To jest bardzo niebezpieczne, bo to wzbudza nastroje nacjonalistyczne - twierdzi Krzysztof Bobiński z fundacji "Unia i Polska".
- Powiedzieli prawdę historyczną w formie, która może być szokująca - ocenia z kolei Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
"Niebezpieczny koktajl"
Oprawa kibiców Legii wpisuje się też w aktualny polityczny kontekst. Politycy Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich tygodniach formułują ostre oceny pod adresem niemieckiego rządu i ożywiają resentymenty z żądaniem reparacji w tle.
- W pewnym momencie to się zlewa w jeden koktajl, który jest bardzo niebezpieczny dla Polski. Bo te sygnały, które płyną (z Polski - przyp. red.), nie są związane z jakimiś poważnymi argumentami i psują relacje (z Niemcami - przyp. red.) - ocenia retorykę rządu były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal.
- Nie chodzi o polityczny stosunek do zbrodni, o jej potępienie. Chodzi o doraźną politykę, na przykład o część rozgrywki z Brukselą - dodaje.
A w polskim interesie leży, by szukać koalicjantów, a nie zrażać do siebie unijnych liderów, w gronie których Polski premier negocjować będzie przyszły unijny budżet.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN