Rośnie napięcie na linii MON-BBN. Tym razem poszło o przeszłość generała Krzysztofa Motackiego. Ludzie prezydenta i ministra do późnego wieczora przerzucali się oświadczeniami. Chodzi o to kto i dlaczego kończył kursy w Moskwie.
Generał Krzysztof Motacki to kolejna ofiara konfliktu między prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, a Ministerstwem Obrony Narodowej. Generał Motacki jest dobrze przygotowany do dowodzenia wielonarodową dywizją w Elbląg, ale kiedyś przeszedł też kurs w Moskwie, przez co BBN się od generała odcina i "z pełną stanowczością informuje", że za nominację nie odpowiada ani Biuro, ani Kancelaria Prezydenta.
Wiceminister obrony Michał Dworczyk jeszcze w środę twierdził, że generał jest na stanowisku, bo sugerował to obóz prezydencki. W swoim oświadczeniu resort Antoniego Macierewicza te słowa podtrzymuje i strofuje prezydenckie Biuro, a także zauważa też, że "niedopuszczalnym jest dalsze prowadzenie publicznej dyskusji mogącej podważyć wiarygodność Biura Bezpieczeństwa Narodowego".
"Sprawa jest jednoznaczna"
- Sprawa jest jednoznaczna. Oczywiście decyduje minister obrony narodowej - twierdzi były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Opozycja w tej sprawie nie staje jednak po stronie prezydenta, tylko potwierdza to, co mówią generałowie. Wojskowi są oburzeni tym, że kolejny dobry i szanowany w NATO oficer jest kompromitowany - wyciąga mu się kursy w Moskwie w imię politycznej walki między Antonim Macierewiczem, a prezydentem.
Antoni Macierewicz jeszcze niedawno doceniał generała. Teraz jednak MON przyznaje, że mu na tyle nie wierzyło, że wolało go badać wykrywaczem kłamstw.
- Takie działania są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami, za zgodą oczywiście zainteresowanych - podkreśla wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk.
- Żeby dowódcę dywizji, który jednak ma za sobą dorobek, a ten generał ma naprawdę duży dorobek za sobą, poddawano tak upokarzającej procedurze. Nie wiem, to była jego decyzja, ja w takiej sytuacji bym odmówił przyjęcia stanowiska - mówi gen. Roman Polko, były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz były dowódca jednostki specjalnej "Grom".
- Nie wyobrażam sobie aby gen. Motacki, Bogu ducha winien zapewne generał, mógł dalej pełnić funkcję dowódcy dywizji NATO. Musi mieć jakiś autorytet - twierdzi były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.
Eskalacja konfliktu
O tym jak w tej chwili wygląda walka między resortem Antoniego Macierewicza, a Andrzejem Dudą najlepiej świadczy to, że nie mogą się porozumieć w sprawie reorganizacji systemu dowodzenia armią i wzajemnie się o to obwiniają.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego doradcę prezydenta z BBN gen. Jarosławowi Kraszewskiemu, przez co nie ma on dostępu do materiałów tajnych. Prezydent odmawia nominacji generalskich.
- Putin zaciera ręce i go to cieszy, że w Polsce mamy spory sami ze sobą. Cieszy się pewnie kiedy widzi, że Polska nie potrafi skutecznie kupić śmigłowców - komentował w "Kropce nad i" TVN24 gen. Roman Polko.
Wcześniej - gdy rządziła Platforma Obywatelska, a prezydentem był Lech Kaczyński - prezydent awansował generała Mirosława Różańskiego. Ten sam generał został niedawno zmuszony do odejścia - jak twierdzi - decyzjami Antoniego Macierewicza.
Krzysztofa Motackiego też awansował prezydent Kaczyński, a teraz służby podległe Antoniemu Macierewiczowi badały go wariografem.
- Takie działania są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami, za zgodą oczywiście zainteresowanych - podkreśla wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN