Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS, sugeruje, by Donald Tusk przyjął obywatelstwo niemieckie, jeśli chce ponownie zostać szefem Rady Europejskiej. Bo Tusk nie ma poparcia rządu polskiego, a ma poparcie wielu innych; w tym niemieckiego.
"Sądzę, dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie" - tak eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski napisał w poniedziałek na Twitterze.
Sądzę, dla jasności sytuacji Donald Tusk powinien przyjąć obywatelstwo niemieckie— ZdzisławKrasnodębski (@ZdzKrasnodebski) 5 marca 2017
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego to był "żart". Ale to chyba nieprawda. Komentarz internetowy profesora Krasnodębskiego zdaje się być nawiązaniem do całkiem poważnej wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, który w poniedziałek powiedział, że Donalda Tusk jest kandydatem "Angeli Merkel, czyli niemieckim".
Sam Krasnodębski w rozmowie telefonicznej z "Faktami" tłumaczy, że sytuacja, w której Polak jest kontrkandydatem Polaka na forum europejskim, jest "wyjątkowo niezręczna". - Wydaje mi się, że Donald Tusk powinien wyciągnąć konsekwencje z tej sytuacji - dodał europoseł.
W innym wpisie na Twitterze sugeruje, że Donald Tusk w ogóle powinien zrezygnować z kandydatury.
Tusk powinien więc zrezygnować,by nie występować przeciw kandydat. RP— ZdzisławKrasnodębski (@ZdzKrasnodebski) 5 marca 2017
"Chce się przypodobać swojemu prezesowi"
Część opozycji jest oburzona słowami eurodeputowanego. - To taka wypowiedź rodem z Polski lat czterdziestych i pięćdziesiątych - komentuje Marcin Kierwiński z PO. - Wstyd za takiego profesora - dodaje.
Profesor Krasnodębski karierę zawodową i naukową rozwinął na uczelniach niemieckich, o czym przypomina eurodeputowany PO Janusz Lewandowski. - Może to on powinien się zastanowić nad zmianą obywatelstwa - komentuje były komisarz europejski. - Krasnodębski chce się przypodobać swojemu prezesowi i tyle. To jakiś ponury żart - mówi z kolei Adam Szłapka z Nowoczesnej.
Niemcy a sprawa polska
Słowa o tym, że Tusk to kandydat niemiecki, brzmią z ust polityków PiS jak zarzut. Były premier Polski ma też między innymi poparcie prezydenta Francji, ale jednak to Niemcy brzmią groźniej i gorzej mają się kojarzyć.
Jarosław Kaczyński często wymienia Niemcy w kontekście zagrożenia. W przeszłości mówił o "zakamuflowanej opcji niemieckiej" na Śląsku czy o "hołdzie berlińskim" Platformy Obywatelskiej. Profesor Pawłowicz postulowała swego czasu bojkot niemieckich towarów. Nic z tego nie wyszło, bo Niemcy są naszym największym partnerem handlowym.
Jednak chyba najbardziej pamiętnych niemieckim akcentem w polskiej polityce był "dziadek z Wehrmachtu" Donalda Tuska, który to zarzut padł w kampanii wyborczej w 2005 roku.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN