Funkcjonariusze Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Katowicach zatrzymali dwie ciężarówki wiozące krowy z Litwy na Słowenię. Zwierzęta - jak mówią inspektorzy - przewożone były w przerażających warunkach. Zdaniem obrońców praw zwierząt taki długodystansowy transport staje się dla zwierząt "wielogodzinnym piekłem".
Dwie ciężarówki wyładowane setkami zwierząt miały jechać dwadzieścia dziewięć godzin.
- Warunki transportu zwierząt były przerażające. Znaleziono trzy martwe zwierzęta na górnych pokładach obu naczep. Jedno ze zwierząt miało uwięzione kończyny - mówi Alina Głośny z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Katowicach.
Inspektorzy zatrzymali ciężarówkę na autostradzie A1 w Knurowie. Polski przewoźnik wiózł krowy z Litwy do Słowenii. Potem zwierzęta miały być załadowane na statek i popłynąć dalej - do portu nad Morzem Śródziemnym.
Krowy były ściśnięte na dwóch piętrach nieprzystosowanej do ich przewozu ciężarówki, bez jedzenia, w moczu i odchodach. Po to, żeby na koniec zostały zabite w rzeźni.
- Transport staje się dla nich wielogodzinnym piekłem, z którego nie mogą wyjść - opisuje Paweł Rawicki ze Stowarzyszenia "Otwarte Klatki", którego celem jest zapobieganie cierpieniu zwierząt. - Transport, niestety, wiąże się z jednym z najgorszych, największych cierpień dla zwierząt - dodaje Marta Gregorczyk z organizacji Compassion Polska.
Cielęta i jagnięta można zgodnie z prawem wieźć w przyczepie osiem godzin bez przerwy. Krowy, owce i kozy - czternaście godzin. Świnie - aż przez dwadzieścia cztery godziny.
- Jeżeli kierowca robi sobie przerwy, to zwierzęta po prostu stoją razem z samochodem, w środku - tłumaczy Marta Gregorczyk.
Prawo sobie, rzeczywistość sobie
Przepisy unijne nakazują, by transporty zwierząt były humanitarne. Powinny być w nich jedzenie i woda, czysta ściółka na antypoślizgowej podłodze, wentylacja i monitoring temperatury, która nie może przekroczyć trzydziestu stopni Celsjusza.
Same przepisy nie są jednak w stanie zwierzęta uchronić.
- W jednym przypadku ciężarówka nie została rozładowana przez siedem dni i stała w upale ponad czterdzieści stopni - opisuje jeden ze skrajnych przypadków Marta Gregorczyk.
We Francji ze względu na upały zakazano czasowo transportu zwierząt hodowlanych. Jednak sprzeciw organizacji na rzecz dobrobytu zwierząt budzi to, że długodystansowy transport zwierząt w ogóle jest dozwolony. Zamiast zwierząt można wozić zamrożone mięso.
Umęczone krowy z transportu przerwanego przez katowickich inspektorów zostały przewiezione do pobliskiego gospodarstwa na jeden dzień odpoczynku. Potem znowu ruszyły w drogę.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Katowicach