Konsekwencje, kary, wzburzenie i przeprosiny. Przez opozycję przepadł obywatelski projekt łagodzący przepisy aborcyjne. Platforma Obywatelska wyrzuca trojkę posłów z partii. Z Nowoczesnej posłowie odchodzą sami. Swoją decyzję zawieszania członkostwa tłumaczą tym, że partia zawiodła nie tylko kobiety, ale również własnych członków. Kiedyś był wielki Czarny Protest, dziś czarny dzień dla opozycji.
Surowa kara dla posłów PO. Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczaka zagłosowali odwrotnie niż własna partia podczas środowych głosowań klubu. Posłowie chcieli odrzucenia propozycji komitetu "Ratujmy kobiety" i dalszych prac nad projektem "#ZatrzymajAborcję". Za głosowanie wbrew partii zostali wyrzuceni. To koniec dla nich w Platformie.
- Jednogłośna decyzja zarządu to potwierdza. Jest mi przykro - mówi Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO.
- Są nagrody i kary. To jest naturalne - komentuje decyzję o wyrzuceniu z partii Fabisiak.
Posłowie PO, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, też zostaną ukarani.
"Nie byłam w stanie się podpisać"
Problem ma też Nowoczesna. Troje posłów zawiesiło członkostwo w partii w proteście wobec tego, że część ich kolegów nie wzięła udziału w głosowaniu dotyczącym obywatelskiego projektu "Ratujmy kobiety" dopuszczającego aborcję na życzenie. - To, co się wczoraj zdarzyło, jest dla mnie absolutnym skandalem - komentuje Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej.
Politycy Nowoczesnej namawiali do składania podpisów pod tym projektem. I mimo tego, że szefową partii, szefową klubu i wicemarszałkiem Sejmu są kobiety z Nowoczesnej, nie udało im się zmobilizować aż dziesięciu swoich posłów.
- Przepraszam za tę niedopuszczalna sytuację, w której opozycji zabrakło kilku głosów - mówiła w Sejmie Kamila Gasiuk-Pihowicz, przewodnicząca poselskiego klubu Nowoczesna.
Niegłosujących posłów ukarano finansowo. Według nieoficjalnych informacji "Faktów" jeden z nich - Adam Cyrański - odszedł z Nowoczesnej.
Spór o aborcję znów na językach
Debata o aborcji to w Sejmie nie nowość. Do parlamentu znów trafiły dwa projekty obywatelskie. Jeden zakłada aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży, drugi zaostrza przepisy. Posłowie głosowali czy zajmą się tymi projektami, czy trafią one do dalszych prac w sejmowej komisji. Trafi tylko jeden - ten restrykcyjny, liberalny wylądował w koszu przez opozycje.
W głosowaniu nie wzięło udziału aż dwudziestu dziewięciu posłów PO, a trzech dziś wyrzuconych z partii było przeciw mimo dyscypliny. W Nowoczesnej nie głosowało dziesięć osób, a jedna wstrzymała się od głosu. Tymczasem w PiS-ie, aż 58 głosów, w tym Jarosław Kaczyński i duża część pierwszoplanowych polityków, było "za", więc projekt miał wszelkie szanse być dalej procedowany. Zabrakło 9 głosów.
- Gdybym to przewidziała, to dzisiaj zagłosowałabym, żeby on (projekt - red.) poszedł do komisji - stwierdziła Alicja Chybicka z PO, która nie wzięła udziału w głosowaniu.Poseł PO Ireneusz Raś stwierdził, że zagłosował "zgodnie z sumieniem".
Głosowanie nie dotyczyło wejścia w życie przepisów, ale tylko dalszej nad nimi dyskusji. To symboliczny ukłon w stronę kilkuset tysięcy ludzi, który pod obywatelskim projektem się podpisali, i którzy są elektoratem opozycji. Tymczasem PiS zagrało tu taktycznie, bo gdy poprzednio doszło do takiej samej sytuacji, na ulice wyszły tysiące kobiet w Czarnym Proteście. PiS chciało tego uniknąć, ponieważ wtedy musiało wycofać się z zaostrzenia przepisów.
- Nie jest tajemnicą, że chodzili na czarne marsze. Natomiast część z nich tego wniosku nie poparła - stwierdziła Beata Mazurek, wicemarszałek Sejmu, rzeczniczka PiS. Ostatecznym efektem prac w Sejmie może być zaostrzenie przepisów aborcyjnych. Mimo, że płód będzie trwale i ciężko upośledzony, kobieta będzie musiała urodzić. To zakłada projekt złożony przez komitet "Stop Aborcji".
W większości krajów Unii prawo jest liberalne, a kobieta może przerwać ciąże praktycznie na życzenie Wyjątkiem są Irlandia i Malta.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN